To jeden z wielu elementów niepokojących wydarzeń, jakie dotykają mojej rodziny i naszych prawników badających kulisy prokuratorsko-policyjnych błędów w sprawie porwania i śmierci mojego syna – mówi „Rzeczpospolitej” Włodzimierz Olewnik.
Problemy adwokatów rodziny Olewników poprzedziły inne tajemnicze zdarzenia. W maju ubiegłego roku doszło do zagadkowego włamania do domu Danuty Cieplińskiej-Olewnik, siostry porwanego i zamordowanego Krzysztofa. Włamywacze niczego nie ukradli, tylko porozrzucali w pomieszczeniu dziecięce ubranka.
Jak dowiedziała się „Rz”, nie była to jedyna próba zastraszenia rodziny, od lat próbującej ustalić nazwiska rzeczywistych zleceniodawców porwania Krzysztofa. Włodzimierz Olewnik w rozmowie z „Rz” ujawnia, iż od pewnego czasu on sam i jego najbliżsi mają wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Ofiarami dziwnych wydarzeń padli też Ireneusz Wilk i Bogdan Borkowski, adwokaci rodziny Olewników. Od jakiegoś czasu docierająca do nich korespondencja miała wyraźne ślady przeglądania. Natomiast Borkowskiemu wręcz włamano się do internetowej skrzynki pocztowej. O sprawie zawiadomili policję, ale ze względu na dobro śledztwa nie chcą na razie ujawniać żadnych szczegółów.
– Na tym etapie nie możemy powiedzieć, że zdarzenia te wiążą się ze sprawą Krzysztofa Olewnika i dochodzeniem w sprawie błędów wymiaru sprawiedliwości, ale absolutnie nie możemy tego wykluczyć – twierdzi mecenas Borkowski.
– Wytypowano pewną grupę osób będących w kręgu podejrzeń, ale na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów – mówi nasz informator związany z organami ścigania.