Roman Chechliński z Batorza na Lubelszczyźnie od kilkunastu lat zajmuje się przetwórstwem owoców. Pod koniec lat 90. zatrudniał ponad 50 osób. Interesy prowadził w kraju i za granicą. – Rolnicy mieli zbyt, a ludzie pracę. Robota szła, aż miło było popatrzeć – mówi wójt Batorza Henryk Michałek.
Dziś przetwórnia stoi na krawędzi bankructwa, część majątku zajął komornik. – Wszystko przez błędną decyzję prokuratora – twierdzi Chechliński.
Jego kłopoty zaczęły się w 2001 r., kiedy niemiecki odbiorca owoców zakwestionował jakość towaru. – Polski pośrednik przedstawił mi reklamację od kontrahenta z Niemiec. Z dokumentów wynikało, że owoce są gorszej jakości, dlatego zapłaci za nie dużo mniej – opowiada przedsiębiorca. A że był pewien wysokiej jakości owoców, nabrał podejrzeń, że reklamacja została sfałszowana. Utracone pieniądze postanowił odzyskać w sądzie. – Ale pośrednik posłużył się reklamacją w sądzie i moje powództwo oddalono. W sumie straciłem już ok. 2 mln zł, bo firmy z Niemiec i Szwajcarii, z którymi współpracowałem, nie chciały odebrać zamówionych kilkuset ton owoców. Zostałem z tonami zepsutych owoców i kredytami do spłacenia. Dziś muszę się zadłużać, by spłacać odsetki.
Chechliński zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu przestępstwa „podrobienia w celu użycia za autentyczne dokumentów oraz używania tych dokumentów”. Początkowo prokurator Marian Rożek z Janowa Lubelskiego odmówił wszczęcia śledztwa. Przedsiębiorca zaskarżył tę decyzję, a sąd, który uznał za zasadne wątpliwości Chechlińskiego co do autentyczności reklamacji, uchylił ją. Sprawa znów trafiła do prokuratora Rożka, a ten w lutym 2004 r. ostatecznie umorzył śledztwo, nie dopatrując się w sprawie „znamion czynu zabronionego”.
Chechliński odwołał się do Ministerstwa Sprawiedliwości. W 2006 r. ówczesny zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking nakazał zbadanie zasadności umorzenia śledztwa w sprawie przedsiębiorcy. Akta trafiły do Prokuratury Rejonowej w Siemiatyczach. „Rz” ustaliła, że 19 stycznia tego roku śledczy postanowili wszcząć je na nowo.