– Do uszkodzenia obudowy szybu i katastrofy budowlanej przyczyniła się nieprawidłowa praca osób odpowiedzialnych za eksploatację szybu. Chodzi o tolerowanie niewłaściwego stanu jego obudowy oraz o niewykonywanie prac remontowych, które by ją wzmacniały – tłumaczy Edyta Tomaszewska, rzeczniczka WUG.

Z analiz komisji badającej przyczyny wypadku, która zakończyła prace we wtorek wynika, że ostatni remont szybu miał miejsce w 1995 r. (a budowano go w latach 1972-1973). Stan szybu był jednak kontrolowany – od 2004 r. z wykorzystaniem kamer. Kontrola z czerwca 2008 r. wykazała m.in. wyrwy – 4,5 m na głębokości 63 m i 9 m na głębokości 67 m. Kolejna kontrola w sierpniu pokazała, że obudowa jest przerwana. Od tego momentu szyb kontrolowany był codziennie, mimo to wyrwa na głębokości 61-67 m spowodowała wyłom skał, a 4 września nad ranem konstrukcja runęła.

Zawalony szyb ma głębokości 650 m, służył do wietrzenia rejonów wentylacyjnych kopalni Szczygłowice oraz sąsiedniego zakładu Knurów. Gdy konstrukcja runęła wentylacja obu kopalń została zakłócona, wzrosło zagrożenie wybuchem metanu. W katastrofie nikt nie zginął. WUG akcję ratunkową ocenił jako szybką i sprawną. Wnioski z badania katastrofy zostały przesłane m.in. do Kompanii Węglowej. – Nie wnosimy do nich żadnych zastrzeżeń – powiedział „Rz” Zbigniew Madej, rzecznik KW. – Wobec osób winnych zaniedbań będą wyciągnięte konsekwencje zawodowe. Czekamy też na wnioski prokuratury, do której tuż po katastrofie zgłosiliśmy sprawę o sprawdzenie, czy nie doszło do zaniedbań – dodaje. Szczygłowice mają teraz wzmacniany system wentylacji, w planie jest też budowa nowego szybu.