Pracownicy IPN obawiają się, że śledztwo Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy w sprawie rzekomego ujawnienia tajemnicy państwowej w książce „SB a Lech Wałęsa” może spowodować odebranie części pracowników instytutu certyfikatu bezpieczeństwa. Ten dokument umożliwia dostęp do informacji niejawnych.
Gdyby stracił go szef IPN Janusz Kurtyka i współautor książki o Wałęsie Piotr Gontarczyk, wicedyrektor pionu lustracyjnego, nie mogliby wykonywać części obowiązków.
Certyfikaty przyznaje ABW. Prawdopodobnie to ona złożyła zawiadomienie do prokuratury o domniemanym ujawnieniu tajemnicy państwowej (może chodzić o notatkę na temat donosów TW „Bolka” przedrukowaną przez Cenckiewicza i Gontarczyka).
„W uzgodnieniu z Prokuraturą Okręgową w Bydgoszczy informuję, że jedynym organem upoważnionym do informowania o śledztwie dotyczącym naruszenia tajemnicy państwowej w książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka jest ww. prokuratura” – napisała rzecznik ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Ale rzecznik bydgoskiej prokuratury Jan Bednarek odmawia odpowiedzi w tej sprawie.
– Pozbawienie certyfikatu to najszybsza metoda pozbycia się osób niewygodnych. Została z powodzeniem zastosowana wobec ludzi z komisji weryfikacyjnej WSI Antoniego Macierewicza – mówi „Rz” osoba zbliżona do kierownictwa IPN.