– Premier Donald Tusk odwiedzi Gdańsk 4 czerwca – poinformował niespodziewanie w piątek wieczorem rzecznik rządu Paweł Graś. Jak podkreślił uroczystości w Krakowie związane ze spotkaniem Grupy Wyszechradzkiej skończą się w południe, a resztę dnia premier spędzi w Gdańsku na uroczystościach związanych z obchodami 4 czerwca.
Nie potrafił jednak powiedzieć, w którym momencie uroczystości premier zjawi się w Gdańsku, ani czy będzie tam w tym samym momencie, co prezydent.
Lech Kaczyński podczas spotkania z działaczami „Solidarności” w Legnicy zapowiedział, że weźmie udział w gdańskich uroczystościach. – Będę tam, żeby oddać cześć największemu ruchowi społecznemu w historii Polski, który doprowadził do upadku sowieckiego imperium i wyzwolenia krajów Europy Wschodniej – powiedział.
Deklaracja o przyjeździe Tuska na uroczystości do Gdańska była zaskakująca. W czwartek mówił, że przeniesie część obchodów 20. rocznicy odzyskania wolności do Krakowa. Donald Tusk zmianę argumentował względami bezpieczeństwa, bowiem w tym samym czasie w Gdańsku związkowcy zapowiedzieli manifestację.
– W Gdańsku będzie Polska, a na Wawelu ZOMO – tak komentował stanowisko premiera Karol Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej „Solidarności”. W piątek zmienił jednak ton. – Ponieważ większość Polaków jest przeciwna temu, aby przenosić te uroczystości do Krakowa, a nas oskarża się o to, że kompromitujemy Polskę, proponujemy kompromis – stwierdził. Zaproponował, by premier spotkał się z przywódcami Grupy Wyszehradzkiej i krajów, które w 1989 roku odzyskały niepodległość w gdańskim Dworze Artusa. A pod pomnikiem Poległych Stoczniowców mogłaby się, według niego, odbyć otwarta uroczystość patriotyczno-religijna z udziałem prezydenta.