„Rz” dotarła do notatki Ministerstwa Gospodarki ze spotkania z przedstawicielami J&S Energy. Odbyło się ono 20 sierpnia 2007 r., czyli już po skontrolowaniu przez Agencję Rezerw Materiałowych zapasów paliwa w firmie, ale dwa miesiące przed nałożeniem na nią kary.
Oficjalnie przedstawiciele spółki przekonywali w 2007 r. w mediach, że kara się nie należy. Twierdzili, że spółka ma odpowiednie zapasy paliwa.
Z notatki wynika jednak, że firma liczyła się z możliwością nałożenia wyższej kary.
„RK (Rafał Kasprów ze spółki MDI, która reprezentuje J&S Energy m.in. w sprawach medialnych – red.) stwierdził, że firma ma ropę, ale nie udało się podpisać umowy na magazynowanie. (...) Twarde wymaganie konieczności zmagazynowania surowca spowoduje konieczność zapłacenia wysokich kar nawet 300 mln USD (prawie 900 mln zł według ówczesnego kursu – red.), co zdaniem RK może spowodować likwidację firmy i zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego Polski” – czytamy w notatce.
Z ramienia ministerstwa w spotkaniu brał udział m.in. Przemysław Wipler, wówczas dyrektor Departamentu Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii. Twierdzi, że spółka powinna zapłacić więcej, bo ARM nie powinna uwzględnić umowy na magazynowanie podpisanej przez J&S już w trakcie kontroli.