– Pakt Ribbentrop-Mołotow był początkiem całej serii działań, w których ZSRR łamał podpisane przez siebie porozumienia i prawo międzynarodowe. Było to de facto porozumienie dwóch agresorów – podkreślał na wczorajszej konferencji w Moskwie Siergiej Słucz, historyk Rosyjskiej Akademii Nauk (RAN). Tłumaczył, że z prawnego punktu widzenia atak
17 września 1939 r. był agresją. – To, że nie było wypowiedzenia wojny przez żadną ze stron, tego nie zmienia – zaznaczył.
Znany obrońca praw człowieka Siergiej Kowaliow odniósł się do tezy, że Stalin w przededniu II wojny światowej “nie miał wyjścia” i musiał zawrzeć sojusz z Hitlerem. – Stalin był podłym pragmatykiem – ocenił. – Nie mógł się dogadać z Anglią i Francją, by oddały mu Europę Wschodnią, więc porozumiał się z Hitlerem i jeszcze podpisał w tej sprawie umowę. Stalin był nie pomocnikiem, ale młodszym partnerem Hitlera.
Konferencja poświęcona 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej zorganizowana przez Kongres Polaków na Wschodzie jak na Rosję była nietypowa. Obecni na niej polscy i rosyjscy historycy oraz przedstawiciele badającego stalinowskie zbrodnie stowarzyszenia Memoriał prowadzili uczciwą rozmowę o pakcie Ribbentrop-Mołotow, 17 września i o represjach wobec ludności na zajętych przez Sowietów terenach.
Rosyjscy naukowcy podkreślali szkodliwość polityki historycznej prowadzonej przez władze ich kraju. – Obserwujemy tzw. politykę wyzerowania winy i relatywizowania historii. Mówi się o ocenie moralnej, a unika prawnej – stwierdziła Inessa Jarzborowska z Instytutu Socjologii Rosyjskiej Akademii Nauk. – Poza tym robi się wszystko, by w świadomości społecznej zrównać tajny protokół z 23 sierpnia 1939 r. (do układu Ribbentrop-Mołotow – red.) z rzekomym protokołem, który podpisać mieli w 1934 r. Polacy (do polsko-niemieckiego układu o nieagresji – red.).