Jest pewnym fenomenem, że wśród największych dyktatorów XX wieku występuje spora reprezentacja wychowanków szkół religijnych – by wymienić Józefa Stalina czy Fidela Castro. Choć ten ostatni wciąż żyje, nikomu nie przyjdzie do głowy, by zapraszać go do Watykanu na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II.
Staranne wykształcenie i formację religijną odebrał również Wojciech Jaruzelski, który jeszcze przed wojną uczęszczał do gimnazjum prowadzonego przez zakon marianów na warszawskich Bielanach. Nie przeszkodziło mu to jednak stać się jednym z najgorliwszych prześladowców Kościoła w Polsce.
Kiedy dokładnie Jaruzelski stracił wiarę, nie da się określić. Nie ma jednak wątpliwości, że popadnięcie w bezbożnictwo, które miało miejsce w Związku Sowieckim, było radykalne i trwałe. Dość powiedzieć, że kiedy niedawno w szpitalu na Szaserów u Jaruzelskiego pojawił się duchowny, Jaruzelski pospieszył z oficjalnym dementi, w którym zapewniał, że pozostał i pozostanie ateistą. A przez całe lata jego ateizm nie ograniczał się li tylko do kwestionowania istnienia Boga. Jaruzelski był ateistą wojującym...
Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl