Blisko 50 osób wyruszyło na pielgrzymkę ze Świdnicy i Opola. W sobotnią noc stali na Via della Conziliazione, szerokiej arterii wiodącej na plac św. Piotra. O godz. 2.30 było już na 90 proc. wiadomo, że nie uda się wejść w obręb Watykanu. – Ale tak było i na pogrzebie Ojca Świętego – wspominają. Wtedy doszli do obrzeży placu.
Teraz też nikt się nie skarży na trudności.– Nawet jeśli się nie uda, to i tak będziemy szczęśliwi, bo papież jest najważniejszy – wyjaśniają.
Dlaczego zdecydowali się jechać, zapłacić za niewygody po 1000 zł, spędzić cztery z sześciu nocy w autokarze, zamiast zasiąść przed telewizorem? – A czy można nie być na jednym z najważniejszych wydarzeń kogoś najbliższego? – odpowiada pytaniem Krystyna Borowczyk, katechetka ze Świdnicy i aktywistka polskiej odnogi ruchu Komunia i Wyzwolenie.
O intencje ich pielgrzymki pytał jeszcze na jej starcie ks. Jerzy Krawczyk z Papieskiego Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego, który zorganizował wyprawę m.in. dla ruchu Komunia i Wyzwolenie.
Jarosław Wańczyk, przedstawiciel handlowy z Krakowa, przyjechał podziękować Bogu i papieżowi za swe udane życie.