Były minister bez parasola?

Prokuratura odkurza umorzone przed wyborami śledztwo w sprawie o niegospodarność w ZCh Police, a opozycja – zarzuty wobec byłego ministra skarbu Aleksandra Grada

Publikacja: 23.02.2012 19:30

Były minister bez parasola?

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

Jest szansa, że opinia publiczna dowie się, dlaczego rok temu jeden z gigantów polskiego przemysłu nawozowego Zakłady Chemiczne Police  znalazły się na krawędzi bankructwa. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wznowiła śledztwo, które umorzyła przed wyborami, w sierpniu zeszłego roku (nie stwierdzając znamion przestępstwa), mimo m.in. druzgoczącego raportu NIK. Izba alarmowała, że idące  w setki mln zł straty firmy spowodowały złe zarządzanie i niewłaściwy nadzór właścicielski ze strony Ministerstwa Skarbu, którym kierował Aleksander Grad.

Wznowienie śledztwa to efekt skargi Krzysztofa Zaremby, działacza PiS ze Szczecina, który składał ją do Prokuratury Generalnej jako senator RP. - W skardze napisałem, że to tak, jakby sprawę zamieciono pod dywan – mówi „Rz".

- Prokuratura wskazała, że śledztwo należy wznowić – przyznaje „Rz" Wojciech Lorenc z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Tak się przecież zdarza, że jeden prokurator nie dopatruje się możliwości postawienia zarzutów, a inny się dopatruje.

Pierwotnie śledztwo wszczęto w listopadzie 2010 r. na wniosek działających w ZCh Police związków zawodowych, uzupełniony o raport NIK. Związkowcy wytknęli szefom zakładu, że w latach 2007 – 2009 podejmowali fatalne w skutkach decyzje, m.in. stosowanie opcji walutowych, w które zaangażowano ok. 200 mln zł, sztuczne tworzenie stanowisk z wysokimi pensjami, a przede wszystkim nieuzasadnione i przepłacone zakupy ogromnych ilości, płatnych w grubych dolarach, surowców. NIK zaś obliczył, że ZCh Police, które jeszcze w 2008 r. odnotowały 30 mln zł zysku, w wyniku fatalnego zarządzania po kilkunastu miesiącach miała już prawie 430 mln zł straty. Winą za stan firmy NIK obciążył też  Ministerstwo Skarbu, wytykając byłemu ministrowi Aleksandrowi Gradowi niewłaściwy nadzór właścicielski, który wg NIK ograniczał się jedynie do powoływania i odwoływania kolejnych członków zarządu.

Na ów niewłaściwy nadzór właścicielski według związkowców mogła mieć wpływ  sprawa weksli brata Aleksandra Grada, Mieczysława. Ten właściciel podkarpackiej spółki Rolmos (zakładał ją z Aleksandrem), wystawił weksle in blanco wartości 1,3 mln zł  na zakupy w Policach spółce Polimex, z którą handlował nawozami. Za kadencji Aleksandra Grada jako ministra skarbu  zarzą? Polic musiał ściągać dług.

- O tym w doniesieniu do prokuratury nie pisaliśmy, bo te weksle firmy by nie położyły – mówi Roman Bąk, szef Solidarności 80 w ZCh Police S.A. - Ale to nie była komfortowa sytuacja dla nikogo, a w szczególności dla zarządu spółki i ministra. Pewnie dlatego wszelkie pytania na ten temat były zawsze ucinane.

Aleksander Grad, dziś już tylko szeregowy poseł, nie chce wracać do kwestii weksli brata, odsyłając nas do tego, co na ten temat w przeszłości już mówił: że jego brat jest ofiarą nieuczciwego kontrahenta i do dziś płaci za to prywatnym majątkiem, że należność z weksli zarząd ZCh Police bezwzględnie windykował i że jego pozycja nie miała na to żadnego wpływu.

Wznowienie śledztwa już komentują politycy opozycji, którzy na temat sytuacji zarządzania zakładami w Policach w ostatnich latach wypowiadali się krytycznie. - Chcę wierzyć, że w polskiej prokuraturze są ludzie odporni na polityczne naciski i że za tą decyzją stoją powody merytoryczne, a nie jakieś gry w partii rządzącej – mówi „Rz" szczeciński poseł PiS Joachim Brudziński, który nie wyklucza, że zmiana podejścia do sprawy Polic to efekt „silnie ostatnio akcentowanej niezależności Prokuratury Generalnej". - Nasuwa się refleksja, że jest to kolejna sytuacja patologiczna w naszym regionie związana z nadzorem byłego ministra skarbu pana Aleksandra Grada, po choćby próbie „katarskiej" sprzedaży stoczni. Ale może w końcu doczekamy się faktów, bo ktoś chyba zdejmuje znad niego parasol ochronny.

A poseł Grzegorz Napieralski, były szef SLD dodaje, że był zdumiony umorzeniem sprawy – I teraz się zastanawiam, co się w ciągu ostatnich miesięcy zmieniło? Materiał dowodowy, czy sytuacja polityczna?  Nie chcę nikogo oskarżać, ale chcę wiedzieć, kto i dlaczego dopuścił do tego, że Police omal nie splajtowały.

Aleksander Grad zaś, sprawę kwituje krótko: - Mogę powiedzieć tylko tyle, że kłopoty Polic nie zaczęły się za mojej kadencji, za to ja, odchodząc, zostawiłem ją w bardzo dobrej kondycji.

Program restrukturyzacji ZCh Police, który w zeszłym roku wdrożył Grad jako minister skarbu, ostatecznie przyniosły rezultaty i obecnie firma ma się dobrze. Jak jednak wskazują związkowcy, w wyniku restrukturyzacji wymuszonej fatalnym stanem firmy, z ZCh Police, prace straciło 600 pracowników, czyli niemal co czwarty w firmie.

Jest szansa, że opinia publiczna dowie się, dlaczego rok temu jeden z gigantów polskiego przemysłu nawozowego Zakłady Chemiczne Police  znalazły się na krawędzi bankructwa. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wznowiła śledztwo, które umorzyła przed wyborami, w sierpniu zeszłego roku (nie stwierdzając znamion przestępstwa), mimo m.in. druzgoczącego raportu NIK. Izba alarmowała, że idące  w setki mln zł straty firmy spowodowały złe zarządzanie i niewłaściwy nadzór właścicielski ze strony Ministerstwa Skarbu, którym kierował Aleksander Grad.

Pozostało 88% artykułu
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?