Waldemar Pawlak osiągnął to, co chciał. Mimo początkowej niechęci Donalda Tuska i polityków Platformy udało mu się przeforsować swojego kandydata na stanowisko po zdymisjonowanym Marku Sawickim.
Na początku przyszłego tygodnia nominację Kalemby ma podpisać prezydent Bronisław Komorowski.
Nie zaostrzać sytuacji
Premier nie chciał zaostrzać i tak napiętej już sytuacji w koalicji. Zastrzegł jednak, że gdyby wybór należał do niego, zapewne byłby inny. – Poseł Kalemba to nie jest polityk z mojej bajki w 100 procentach. Ma pewnie inny temperament, trochę inną mentalność. Ale przyjął na siebie bardzo twarde warunki, jakie obowiązują w moim rządzie od blisko pięciu lat – powiedział premier.
Podkreślił, że zgodził się na Kalembę pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, nowy minister musiał wyrazić gotowość do podjęcia działań w agencjach rolnych i spółkach podległych resortowi rolnictwa, ze szczególnym uwzględnieniem Elewarru, w którym wykryto szereg nieprawidłowości.
Po drugie, premier zażądał od niego gotowości do zakończenia prac nad ustanowieniem dochodowości i rachunkowości dla rolników. To realizacja zapowiedzi premiera z exposé. – Są w tej kwestii już zaawansowane prace. Minister Sawicki wykonał kawał rzetelnej roboty – mówił w piątek Tusk. Ludowcy dotąd nie byli entuzjastami tych rozwiązań.