Funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej będą podlegać ocenie, od której zostanie uzależniony ich awans – dowiedziała się „Rz". Prawdopodobnie dostaną też do dyspozycji paralizatory. Dzięki temu Straż może nie stanie się supersłużbą, ale ma działać sprawniej.
W ubiegłym tygodniu „Rz" podała, że efektem zatrzymania przez ABW niedoszłego zamachowca Brunona K. będą zmiany w ochronie Sejmu. Urośnie m.in. mur od ul. Wiejskiej i parkan od strony parku.
Zmiany w funkcjonowaniu Straży Marszałkowskiej, w której służy około 150 funkcjonariuszy, to z kolei skutek styczniowej prowokacji programu „Po prostu" w TVP. Jednemu z dziennikarzy udało się tylnym wejściem wnieść do Sejmu środki potrzebne do skonstruowania bomby. Pojawił się z nią m.in. na galerii sali obrad plenarnych.
Z funkcjonariuszami spotkała się po prowokacji marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Część z nich dostało nagany. Spotkanie podziałało mobilizująco na strażników, a kontrole osób odwiedzających parlament stały się bardziej szczegółowe. Przykładowo w środę zatrzymali oni kobietę, która próbowała wnieść na teren Sejmu broń gazową bez wymaganego pozwolenia. Sprawę przekazano policji.
Mobilizująco na strażników mają też podziałać nowe zasady ich oceniania. Jak dowiedziała się „Rz", wprowadził je w połowie lutego szef Kancelarii Sejmu Lech Czapla. Raz do roku funkcjonariusze będą oceniani m.in. pod kątem dbałości o sprawność fizyczną, odporności na monotonię i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych.