Augustyn Kordecki i obrona Częstochowy

340 lat temu, 20 marca 1673 roku, zmarł przeor paulinów ks. Augustyn Kordecki, dowodzący obroną jasnogórskiego klasztoru podczas potopu szwedzkiego

Publikacja: 20.03.2013 00:01

Wywiad z archiwum tygodnika Plus Minus ze stycznia 2006 r.

Echo wydarzenia , jakim była obrona klasztoru jasnogórskiego, znajdujemy w języku dziennikarzy sportowych. Używają oni określenia obrona Częstochowy na działanie chaotyczne i rozpaczliwe. Jak ten zwrot ma się do sytuacji z listopada i grudnia 1655 roku pod murami klasztoru?

Janusz Tazbir: Określenie to zupełnie nie odpowiada tamtym wydarzeniom. Jasnogórska twierdza była dobrze zaopatrzona, posiadała artylerię na dobrym poziomie, lepszą nawet niż szwedzka. Obrońcy mieli czas przygotować się przed nadciągnięciem wojsk szwedzkich. Sama zaś obrona nie była chaotyczna ani rozpaczliwa. Działania oblegających Szwedów były zresztą dość niemrawe. Zakonnicy umiejętnie bronili klasztoru.

Dlaczego przeor Augustyn Kordecki nie spełnił żądania Szwedów i nie wpuścił ich w mury klasztoru?

Gdy Wittenberg na czele wojsk szwedzkich wkraczał do Polski, zamierzał działać łagodnie, nie prześladować duchowieństwa i stworzyć sytuację, w której szlachta zdecyduje się na obiór Karola Gustawa na króla. Ale w miarę posuwania się jego wojsk zaczęła się pospolita grabież, zarówno posiadłości szlacheckich, jak i dóbr kościelnych oraz świątyń katolickich, które również profanowano. Wojna musiała przynieść wymierne korzyści materialne zarówno samej armii, jak i państwu, które ją prowadziło. Wywożono m.in. księgozbiory, dzięki czemu powstały w Szwecji pierwsze większe biblioteki. Wieści o grabieżach rozeszły się po kraju i Kordecki miał uzasadnione powody do obaw, że wpuszczając załogę szwedzką, narazi skarby jasnogórskie, m.in. cenne wota, na zatracenie. Obraz Matki Boskiej przezornie został wywieziony.

Czy Szwedom chodziło tylko o łupy?

Jasna Góra była umocnionym punktem, którego nie opanowali. Jednym z niewielu na mapie Rzeczypospolitej, takim jak Gdańsk i Zamość. Ale w gruncie rzeczy Szwedzi nie przywiązywali dużego znaczenia do opanowania Jasnej Góry.

Kordecki uznał zwierzchnictwo Karola Gustawa. Czym się kierował?

Celem przeora była ochrona Jasnej Góry jako miejsca świętego, powierzonego jego opiece. Cena, jaką musiał zapłacić, pozostawała kwestią drugorzędną. Był bardzo zręcznym dyplomatą, co wykazał w czasie pertraktacji prowadzonych z generałem Müllerem oblegającym klasztor. Uznając szwedzkiego króla, postąpił zresztą tak jak lwia część katolickiej szlachty. W dziele Puffendorfa, opisującym panowanie Karola Gustawa, jest rycina przedstawiająca przysięgę wojska kwarcianego na wierność królowi szwedzkiemu. Na czele stoi m.in. Jan Sobieski z podniesioną ręką. Popełnioną zdradę łatwo przebaczano katolikom. Gdy wracali do obozu Jana Kazimierza, byli przyjmowani z otwartymi ramionami. Niechętnie natomiast witano protestantów. W ich akcesie do wroga widziano znakomitą okazję do pozbycia się różnowierców z Rzeczypospolitej. Ostatecznie skończyło się na wygnaniu arian.

Wojna polsko-szwedzka wpłynęła więc na kształtowanie się pojęcia Polak-katolik?

W jakimś stopniu tak, ale generalnie to pojęcie ma związek z postępami kontrreformacji i kształtuje się przez cały XVII wiek. Wtedy to określenie dysydenci zyskało odmienne znaczenie. Nazywało ono, nie jak w XVI wieku wszystkich różniących się w wierze, ale tylko przeciwników Kościoła katolickiego.

Czy obrona Jasnej Góry była epizodem wojny polsko-szwedzkiej, czy też jej punktem zwrotnym?

Ustalenia Olgierda Górki i Adama Kerstena wskazują, że nie był to moment przełomowy. Zwracali oni uwagę, że wzmianki o obronie Jasnej Góry w ówczesnych diariuszach i pamiętnikach są tylko marginalne. Większe wrażenie robiło to, co zdarzyło się w najbliższym sąsiedztwie. A Szwedzi czynili wszystko, by obrazić uczucia religijne polskich katolików. Łupili kościoły, gwałcili mniszki, zaprzęgali księży do pługa. Wittenberg początkowo karał, nawet wieszał winnych, ale nie mógł zapanować nad sytuacją.

Konfederacja tyszowiecka z końca 1655 r. wspomina jednak o Jasnej Górze, a w pół roku później Jan Kazimierz w ślubach lwowskich czyni Matkę Boską królową Polski.

Owszem, ale jest znamienne, że w ślubach Jana Kazimierza, złożonych 1 kwietnia 1656 roku, nie ma ani słowa o obronie Jasnej Góry. Według mnie pomysłodawczynią powierzenia kraju Matce Boskiej była królowa Ludwika Maria, która tę ceremonię przeniosła z Francji. Szlachcie, nie tylko katolickiej, bardzo odpowiadało uznanie Matki Boskiej za królową Polski. Uważano bowiem, że jest Ludwika Maria miłośniczką i obrończynią wolności szlacheckich w przeciwieństwie do królowych cudzoziemek, które często mieszały się do polityki, dążąc do wzmocnienia władzy monarszej.

Obrona Jasnej Góry nie miała więc wpływu na umysły ówczesnych Polaków?

Propagandowe znaczenie tej obrony istniało, ale w ograniczonej formie. Kult Matki Boskiej był wówczas zdecentralizowany. Jeśli chodzi o Matkę Boską Częstochowską, jej kult rozpowszechniony był wśród elit. Szlachta, mieszczanie, chłopi szli na pielgrzymkę do cudownych obrazów w najbliższej miejscowości, takiej jak Gidle, Sejny, Studzianna, nie mówiąc już o Wilnie.

Istnieje teza, że rozpowszechnienie się kultu Matki Boskiej Częstochowskiej jest w dużej mierze zasługą literatury pięknej XIX wieku. A dotyczy to też legendy obrony Jasnej Góry. Już Adam Mickiewicz bardzo wyeksponował postać Kordeckiego i obronę klasztoru w wykładach paryskich. Cytował całe strony z "Nowej Gigantomachii" Kordeckiego, w której przeor wyolbrzymiał znaczenie militarne obrony i stale podkreślał opiekę Matki Boskiej nad klasztorem. Zauważmy przy okazji, że Mickiewicz wpłynął też na wielką popularność Matki Boskiej Ostrobramskiej. Od inwokacji do niej rozpoczyna się "Pan Tadeusz".

W połowie XIX stulecia Józef Ignacy Kraszewski wydał niezbyt zresztą udaną powieść "Kordecki". To jednak Henryk Sienkiewicz wprowadził osobę przeora Jasnej Góry do polskiego panteonu. Nie zdajemy sobie do dziś sprawy, w jakim stopniu spoglądamy na historię Polski do rozbiorów przez okulary tamtego wieku. Nie tylko na obronę Jasnej Góry, ale też na przykład na Piotra Skargę, który miał przewidzieć upadek Rzeczypospolitej. Nie chciano pamiętać, że kazania sejmowe wśród współczesnych przeszły bez echa, a Skarga nie mówił o trzech zaborcach-sąsiadach, lecz o Turcji. Ale w XIX w. było zapotrzebowanie na natchnionego proroka.

A także na pokrzepienie serc.

Właśnie w XIX wieku przedstawienie obrony jasnogórskiego klasztoru miało pozytywny wpływ na Polaków. Przesłanie, jakie płynęło z kart "Potopu", brzmiało: nie przejmujcie się siłą liczebną nieprzyjaciół, bo nawet jednostka waleczna i oddana ojczyźnie może przeważyć szalę historii. Sienkiewicz pokazuje sprawę tak, że gdyby Kmicic nie wysadził kolubryny, to nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy Jasnej Góry, a tym samym i całego państwa.

I gdyby nie zdecydowane stanowisko Kordeckiego. Ale my bardziej cenimy zwycięstwa krwawe niż odniesione dzięki zręczności, którą wykazał się przeor.

Oczywiście, gdyby zginął na murach, legenda obrony Jasnej Góry byłaby nie do podważenia, a on sam miałby szansę na wyniesienie na ołtarze jako męczennik za wiarę.

Sienkiewicz, pisząc "Potop", wiedział, że obrona klasztoru nie była momentem przełomowym?

Zapewne wiedział, lecz nie miało to dla niego większego znaczenia, ponieważ fikcja literacka, na której oparta była po części powieść historyczna, ma swoje prawa. A Jasna Góra potrzebna mu była ze względu na wspomnianą już wymowę ideową powieści.

Czy historyk może zagrozić legendzie, choćby nie posiadała żadnych podstaw źródłowych?

A broń Boże! Legenda jest zwykle barwniejsza i łatwiejsza w odbiorze. Ludzie lubią, żeby jakieś wydarzenie było punktem zwrotnym, jakiś człowiek siłą sprawczą i decydującą. To dotyczy także obrony Jasnej Góry. A Kościół dba o tę legendę. Należy ona do kamieni milowych tworzenia wizji Polski jako przedmurza chrześcijaństwa. Wystarczy przypomnieć rolę, jaką w lecie 1956 roku odegrała pielgrzymka jasnogórska. Wówczas to uwagę jej uczestników przyciągał pusty fotel zarezerwowany dla kardynała Wyszyńskiego osadzonego w Komańczy. Na fotelu tym leżała symboliczna róża.

Wywiad z archiwum tygodnika Plus Minus ze stycznia 2006 r.

Echo wydarzenia , jakim była obrona klasztoru jasnogórskiego, znajdujemy w języku dziennikarzy sportowych. Używają oni określenia obrona Częstochowy na działanie chaotyczne i rozpaczliwe. Jak ten zwrot ma się do sytuacji z listopada i grudnia 1655 roku pod murami klasztoru?

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo