Najgłośniejsza w ostatnich latach afera Amber Gold, w której 10 tys. ludzi straciło 667 mln zł, nie podziałała odstraszająco. Parabanków – chociaż działających z mniejszym rozmachem – przybywa, chętnych do korzystania z ich usług też.
Jak ustaliła „Rz", Komisja Nadzoru Finansowego w ciągu niespełna sześciu miesięcy tego roku złożyła do prokuratury prawie tyle samo doniesień o podejrzeniu łamania prawa przez tego typu firmy, co w całym roku ubiegłym.
– Najczęstszy zarzut dotyczy naruszenia art. 171 Prawa bankowego, czyli prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia i gromadzenia wkładów pieniężnych w celu obciążania ich ryzykiem – mówi „Rz" Maciej Krzysztoszek z KNF.
Do połowy czerwca Komisja skierowała 13 doniesień, podczas gdy w całym 2012 r. – łącznie 16. A np. w 2009 r. takich zawiadomień było tylko 3.
Z pozoru kilkanaście doniesień to niewiele. Ale w rzeczywistości pokrzywdzonych przez każdy z parabanków są setki, a nawet tysiące osób, więc skala problemu jest znacząca.