Parabanki znów w natarciu

KNF złożyła w tym roku już 13 doniesień do prokuratury na parabanki. Niemal tyle co w całym ubiegłym

Aktualizacja: 17.06.2013 02:34 Publikacja: 17.06.2013 02:32

Eksperci ostrzegają, że Polacy dają się skusić tanimi kredytami i wysokimi odsetkami z lokat

Eksperci ostrzegają, że Polacy dają się skusić tanimi kredytami i wysokimi odsetkami z lokat

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Najgłośniejsza w ostatnich latach afera Amber Gold,  w której 10 tys. ludzi straciło 667 mln zł, nie podziałała odstraszająco. Parabanków – chociaż działających z mniejszym rozmachem – przybywa, chętnych do korzystania z ich usług też.

Jak ustaliła „Rz", Komisja Nadzoru Finansowego w ciągu niespełna sześciu miesięcy tego roku złożyła do prokuratury prawie tyle samo doniesień o podejrzeniu łamania prawa przez tego typu firmy, co w całym roku ubiegłym.

– Najczęstszy zarzut dotyczy naruszenia art. 171 Prawa bankowego, czyli prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia i gromadzenia wkładów pieniężnych w celu obciążania ich ryzykiem – mówi „Rz" Maciej Krzysztoszek z KNF.

Do połowy czerwca Komisja skierowała 13 doniesień, podczas gdy w całym 2012 r. – łącznie 16. A np. w 2009 r. takich zawiadomień było tylko 3.

Z pozoru kilkanaście doniesień to niewiele. Ale w rzeczywistości pokrzywdzonych przez każdy z parabanków są setki, a nawet tysiące osób, więc skala problemu jest znacząca.

Rosnącą tendencję dostrzega też policja, do której zgłaszają się klienci, którzy w parabankach utopili pieniądze.  – W zeszłym roku przestępstw stwierdzonych było 13, a zarzuty łamania prawa bankowego usłyszało 17 osób. Rok wcześniej spraw było 10, a podejrzanych 7 – mówi Grażyna Puchalska z KG Policji.

Wiele wskazuje na to, że także w tym roku tendencja wzrostowa się utrzyma.

Na czarnej liście KNF jest obecnie 51 firm prowadzących działalność bankową bez zezwolenia. Kolejne 16, nie mając zezwoleń, prowadzi działalność maklerską.

Krzysztoszek zauważa, że klienci kierują dziś więcej zapytań do KNF, by sprawdzić, czy  firma działa zgodnie z prawem: – Na bieżąco je analizujemy i w razie podejrzeń zawiadamiamy prokuraturę.

Eksperci zaznaczają, że większa liczba spraw w prokuraturze dotyczących parabanków wynika z faktu, że KNF działa aktywnej, ale większa liczba skarg świadczy też o większej aktywności np. piramid finansowych.

W 2012 r. – jak podliczyła Prokuratura Generalna – klienci parabanków stracili 2,1 mld zł. Pokrzywdzonych w ciągu ostatnich pięciu lat było ponad 130 tys. W tym roku straty mogą być większe.

Parabanki oferują całą gamę sposobów na szybkie pomnożenie pieniędzy. „Bezpieczne inwestycje"  w nieruchomości czy np. w elektrownie wiatrowe, „prywatne pożyczki" pod hipoteki domów, a klientów wabią tym, że nie muszą się martwić o zdolność  kredytową.

Prowadzący parabanki mają apetyt na ściąganie coraz większych pieniędzy.  Niektórzy twierdzą, że ze względu na „koszty operacyjne" można u nich zainwestować nie mniej niż 100 tys. zł.

Ponad połowa, bo 8 z tegorocznych doniesień KNF, trafiło do prokuratury w Warszawie. – Wszczęliśmy postępowania, są prowadzone w sprawie – mówi Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie trwa m.in. duże śledztwo w sprawie firmy Finroyal.

Dotąd połowa śledztw dotyczących parabanków była umarzana.

Teraz ma być lepiej. Śledztwa trafiają co najmniej do prokuratur okręgowych, a rozproszone po kraju dotyczące tych samych firm – jak polecił Andrzej Seremet – są łączone.

Np. do Białegostoku trafiają wszystkie doniesienia w sprawie firmy Jaal, do  Gdańska – dotyczące Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec, a do Warszawy – w sprawie spółki Korporacja Finansowa. – Te trzy postępowania obejmują łącznie kilkuset pokrzywdzonych. Na razie nikt nie ma w nich zarzutów – mówi „Rz" Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratora generalnego.

Ofiar może być więcej. – W przypadku funduszu Jaal mogło dojść do zawarcia ok. 4 tys. umów pożyczek – mówi Tadeusz Marek, prokurator okręgowy w Białymstoku.

Krzysztof Rutkowski, prowadzący biuro detektywistyczne, twierdzi, że średnio raz w miesiącu zgłaszają się do niego ofiary parabanków. – Państwo nie jest w stanie ich kontrolować, co chwilę powstają nowe. Ludzie są naiwni, zachłanni i bardziej wierzą w prywatne firmy niż w banki. Tracą pieniądze i domy – zaznacza.

Dobrze opisuje to przykład piramidy zbudowanej przez Krzysztofa Rz., działającego w Wielkopolsce.

Podawał się za doradcę inwestycyjnego znanej tu firmy działającej na rynku finansowym, w której wcześniej prawdopodobnie pracował. W maju zniknął. Sprawę bada poznańska prokuratura.

„Rz" dotarła do poszkodowanej przez niego rodziny. – Najpierw zaproponował mężowi zakup polisy na dzieci, później stworzonego przez siebie produktu o nazwie „inwestycje 222". Twierdził, że jak uzbiera pulę pieniędzy to ją korzystnie zainwestuje na giełdzie – opowiada Anna (imię na jej prośbę zmieniliśmy), do niedawna sąsiadka małżeństwa Rz.

Przy wpłacie 100 tys. zł co miesiąc klienci mieli dostawać 12 proc. tej sumy. – Co kwartał, przez ok. 2 lata, przelewem na konto otrzymywałam obiecany procent – zaznacza Anna. Dziś wie, że byli przynętą. Pocztą pantoflową roznosiły się informacje o superofercie, „tylko dla dużych klientów instytucjonalnych".  Jej znajomi też zainwestowali, najpierw sprawdzając Rz. – Przyjaciółka zadzwoniła na infolinię i potwierdziła, że Rz. współpracuje z legalną  firmą – mówi Anna. Czy istotnie w niej pracował, czy może nie został wykreślony – to bada prokuratura.

Krzysztof Rz. pewnej majowej nocy wraz z żoną zniknął.

Pieniądze wpłaciło mu. m.in. trzech piłkarzy grających za granicą. Żona jednego z nich odzyskała kapitał plus odsetki. Pozostali nie. Oszukani zgłosili się o pomoc do Krzysztofa Rutkowskiego.

– Zostawił list, w którym przyznał, że sam wymyślił piramidę finansową, działał od stycznia 2011 r., sfałszował dokumenty potrzebne, by przekonać klientów co do legalności oferowanego programu inwestycyjnego, a pieniądze wydawał na życie i wypłatę kwartalnych odsetek – mówi nam Rutkowski i zaznacza, że poszukuje Rz. na razie jako zaginionego. Rutkowski szacuje, że mężczyzna mógł zebrać od ludzi nawet ok. 8 mln zł.

Najgłośniejsza w ostatnich latach afera Amber Gold,  w której 10 tys. ludzi straciło 667 mln zł, nie podziałała odstraszająco. Parabanków – chociaż działających z mniejszym rozmachem – przybywa, chętnych do korzystania z ich usług też.

Jak ustaliła „Rz", Komisja Nadzoru Finansowego w ciągu niespełna sześciu miesięcy tego roku złożyła do prokuratury prawie tyle samo doniesień o podejrzeniu łamania prawa przez tego typu firmy, co w całym roku ubiegłym.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo