Olechowski, który zakładał PO wraz Donaldem Tuskiem i Maciejem Płażyńskim, udzielił wywiadu "Newsweekowi".
Sam jest już poza tą partią, ale jak przekonuje, utrzymuje kontakty z jej członkami. - Odnoszę wrażenie, że czują się swoim towarzystwem zmęczeni. Ideowo już się nie zgadzają, nie mają wspólnego celu. Trzyma ich to, że wygodnie siedzą przy państwowym piecu. Wtedy człowiek nie dba o to, co się stanie, gdy ogień zgaśnie - wskazuje polityk.
Jego zdaniem problemy mogą się pojawić już na jesieni tego roku. - Jeśli Platforma w wyraźny sposób przegra tegoroczne wybory samorządowe, to perturbacje polityczne i wielka awantura zaczną się jeszcze przed wyborami parlamentarnymi - ocenia.
Olechowski ma dwuznaczny stosunek do Tuska. - Mam dwoistą ocenę pana Donalda. To sprawny szef rządu, który dla siebie i Polski zyskał uznanie w świecie. Trudno wśród dzisiejszych Polaków znaleźć polityka równie charyzmatycznego, jeśli chodzi o prowadzenie kampanii wyborczych. Jednocześnie jednak uważam go za złego przywódcę politycznego. On po prostu zamordował dyskusję polityczną w PO - przekonuje.
Jego zdaniem teraz PO brakuje ideowego spoiwa. Problemem mają być ludzie, którzy zgłaszają do niej akces. - Proszę pamiętać, że Platforma powstała w proteście wobec polityki i kultury AWS. Gdy więc wciągnięto na listy pana Krzaklewskiego, potem pana Kamińskiego, a teraz widzę godowy taniec z panem Dornem, jednym z budownicznych IV RP, to patrzę na to z wielkim zdziwieniem i niesmakiem - mówi Olechowski.