Reklama

Udawał „siostrzeńca", zarzutów nie dostał

Krakowska prokuratura postawiła zarzuty mężczyźnie, który odebrał pieniądze udając krewnego, a potem o mało nie staranował policjantów. Ale za oszustwo nie odpowie.

Aktualizacja: 05.11.2014 19:44 Publikacja: 05.11.2014 19:34

Udawał „siostrzeńca", zarzutów nie dostał

Foto: Fotorzepa/Sławomir Mielnik

- Nie ma na to dowodów że Józef K. odbierając pieniądze miał świadomość, że uczestniczy w oszustwie. Wykorzystana została jego oferta poszukiwania pracy – tłumaczy Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Ta sprawa to miał być wielki sukces małopolskiej policji. 64-letnia mieszkanka Nowej Huty odebrała w poniedziałek telefon. Dzwonił „siostrzeniec", który potrzebował 20 tys. zł. Po kilku minutach zadzwonił inny mężczyzna. – Jestem policjantem z CBŚ. Śledzimy oszustów, akcja jest kontrolowana, proszę się nie martwić. Za chwilę zadzwoni do pani prokurator – powiedział dzwoniący.

Po chwili mieszkanka Nowej Huty odebrała trzeci telefon. To dzwonił „prokurator". Potwierdził informacje "policjanta". – Oszuści liczyli, że kobieta przekaże im pieniądze, skoro sprawę kontroluje policja – przypuszczają śledczy. Tymczasem mieszkanka Nowej Huty razem z synem zadzwoniła na komendę, gdzie opowiedziała o wszystkim prawdziwym policjantom.

Funkcjonariusze urządzili zasadzkę. Pieniądze oszustom, miał przekazać syn kobiety. Na ich przekazanie umówił się na osiedlu Kościuszkowskim. W kopercie jednak zamiast pieniędzy były pocięte kartki.

Kiedy pakiet został przekazany, a przekazujący był bezpieczny, policjanci podjęli próbę zatrzymania sprawcy. Ten ruszył samochodem, chcąc odjechać z miejsca i nie reagował na wezwania policjantów. Funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze, a potem strzały w kierunku opon. 31-letni mężczyzna Józef K. został zatrzymany i obezwładniony przez policjantów.

Reklama
Reklama

Dziś mężczyzna usłyszał zarzuty naruszenia czynności narządu ciała u policjantów oraz wywierania wpływu na czynności funkcjonariusz. – Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z przysługującego mu prawa do odmowy składania wyjaśnień i odpowiedzi na zadawane pytania – mówi prok. Marcinkowska.

Dodaje, że prokuratorzy nie mogli mu postawić zarzuty oszustwa wobec mieszkanki Nowej Huty. - Zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie, że Józef K. odbierając pieniądze miał świadomość, że uczestniczy w oszustwie. Sam szukał pracy i to wykorzystali oszuści – mówi prok. Marcinkowska.

Wobec podejrzanego zastosowano dozór policyjny. Prokurator zabrał mu też paszport. Mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia.

Dwie inne osoby zatrzymane razem z Józefem K. zostały zwolnione bez zarzutów. A policja wciąż szuka osób, które zorganizowały całą akcję.

- Nie ma na to dowodów że Józef K. odbierając pieniądze miał świadomość, że uczestniczy w oszustwie. Wykorzystana została jego oferta poszukiwania pracy – tłumaczy Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Ta sprawa to miał być wielki sukces małopolskiej policji. 64-letnia mieszkanka Nowej Huty odebrała w poniedziałek telefon. Dzwonił „siostrzeniec", który potrzebował 20 tys. zł. Po kilku minutach zadzwonił inny mężczyzna. – Jestem policjantem z CBŚ. Śledzimy oszustów, akcja jest kontrolowana, proszę się nie martwić. Za chwilę zadzwoni do pani prokurator – powiedział dzwoniący.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
warszawa
Wygaszą Powiśle, by oglądać spadające gwiazdy. Centrum Nauki Kopernik zaprasza na deszcz Perseidów
Kraj
Miejscy wolontariusze bez ubezpieczeń? Warszawa odmawia wsparcia
Kraj
Cheerleading – nowe studia na AWF. Jak zostać instruktorem sportu w Warszawie?
Kraj
Nowe odcinki S7 pod Warszawą niemal gotowe. Znamy termin zakończenia prac
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama