Kalisz rozważał start z poparciem małych lewicowych partii, takich jak Unia Pracy. Zaczął już nawet wstępnie zbierać podpisy, żeby zarejestrować swój komitet wyborczy (potrzeba ich tysiąc). Jednak, aby formalnie zgłosić swą kandydaturę, takich podpisów musiałby mieć co najmniej 100 tys. Problem w tym, że partie którego go popierają mają zbyt słabe struktury, aby przeprowadzić taką zbiórkę.
Jeszcze większym kłopotem były pieniądze, jako że żadne z ugrupowań gotowych poprzeć Kalisza nie otrzymuje środków z budżetu państwa. — Nie mam żadnych pieniędzy na kampanię prezydencką, taka jest prawda — mówił nam Kalisz kilka dni temu, gdy rozmawialiśmy o jego starcie.
Tydzień temu Kalisz niespodziewanie spotkał się z liderem SLD Leszkiem Millerem, który w 2013 r. temu usunął go z partii. To podsyciło plotki, że próbuje się porozumieć z SLD. Choć Kalisz przekonywał nas, że Miller nie naciskał na wycofanie się przez niego z wyborów, to taką właśnie wersję słyszymy z od przedstawicieli kierownictwa SLD. Miller chce zrobić wszystko, żeby poprawić wynik kandydatki SLD Magdaleny Ogórek, od którego zależy jego polityczna przyszłość. A Kalisz, nawet pozbawiony zaplecza i pieniędzy, mógłby odebrać Ogórek znaczącą część głosów.
Wedle ostatniego sondażu CBOS, pod względem zaufania Polaków Kalisz jest trzecim politykiem po prezydencie Bronisławie Komorowskim oraz premier Ewie Kopacz. Ufa mu 42 proc badanych, a nie ufa — 25 proc.
Co dalej z Kaliszem? Jego współpracownicy kreślą trzy scenariusze dotyczące wyborów parlamentarnych: albo Kalisz porozumie się z SLD, albo z Platformą, albo też zaangażuje się w tworzenie nowej partii centrolewicowej, która może powstać jeszcze w tym roku. Wśród potencjalnych twarzy nowej partii wymieniani są m.in. skłócony z Millerem były lider SLD Grzegorz Napieralski oraz Barbara Nowacka i Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu, a także dawny poseł PO i TR Łukasz Gibała.