Michał Waresik studiował na pierwszym roku ekonomii w Ostrowcu Świętokrzyskim, był powszechnie lubiany.
W 2009 r. 20-letni chłopak poszedł z nieletnimi znajomymi na koncert. Gdy wracali, doszło do przepychanki. Jeden z kolegów, który trenował boks, uderzył Michała. W efekcie ten upadł na chodnik. Pozostali zaczęli go kopać po głowie i klatce piersiowej, po czym zostawili bez pomocy.
Zajął się nim dopiero przechodzień, który zadzwonił po pogotowie i do rodziców chłopca. Mimo udzielanej pomocy, Michał zmarł.
„Skromny, spokojny, nie stwarzał żadnych problemów natury wychowawczej. Nie przejawiał żadnych agresywnych zachowań. Nie palił papierosów, nie pił alkoholu i nie miał problemów z innymi uzależnieniami" – czytamy w opinii, jaką napisała po zdarzeniu dyrekcja liceum, do którego chodził.
Sprawców zatrzymano kilka godzin po zdarzeniu, ale policja nie sprawdziła ich telefonów komórkowych, nie sprawdzono również, czy byli pod wpływem alkoholu. Biegły stwierdził natomiast, że to ofiara była pijana, aczkolwiek lekarz podczas udzielania pomocy nie wyczuł alkoholu.