W nocy z 12 na 13 grudnia doszło do spotkania byłych opozycjonistów, o czym wspomniał prowadzący program. - Spotkało się kilka pokoleń, którzy siedzieli w areszcie na Mokotowie. Mieliśmy Czesława Bieleckiego, który trzy razy tam siedział. Mieliśmy Zofię Romaszewską – opowiadał Pawłowicz. - Było wielu opozycjonistów, których nikt nie zna. To są ludzie, którzy dzisiaj są nieprawdopodobnie biedni. Dzięki tym małolatom ze stanu wojennego Polska wybiła się na niepodległość – dodawał.
Muzeum ma zostać w pełni otwarte – według założeń – w marcu 2019 roku. - Muzeum będzie miejscem, w którym będziemy pokazywali bohaterów naszej historii. Zaczynamy od Żołnierzy Niezłomnych – mówił Pawłowicz. - Poprzez życiorysy tych ludzi, będziemy pokazywali struktury, w których żyli.
Pawłowicz mówił, że muzeum ma zeskanowane różne pomieszczenia, jak np. karcery, w których warunki były jak w szambie. - W skali 3D, w tej najnowocześniejszej formie, będziemy chcieli pokazywać te pomieszczenia – mówił dyrektor muzeum.
- Dzięki absolutnej współpracy ze Służbą Więzienną, dzięki jej pomocy, w każdą środę oprowadzamy po areszcie młodzież – mówił Pawłowicz. - Nie bardzo możemy oprowadzać swobodnie, areszt jest wygaszany, a przez wąskie korytarze mamy ograniczone możliwości, ze względu na bezpieczeństwo gości – wyjaśniał dyrektor.