– Ksiądz rzucił klątwę. Na nas, nasze dzieci i wnuki. Ciarki mi przeszły po plecach – Henryk Czarnobil złości się na samą myśl o wydarzeniach sprzed dwóch tygodni.
W Skowieszynie pod Puławami mieszka ok. 700 osób. Życie wsi koncentruje się wokół szkoły, trzech sklepów i wybudowanego 20 lat temu przez mieszkańców kościoła pw. Matki Bożej Miłosierdzia. Od tylu lat msze w Skowieszynie odprawiał ksiądz z oddalonej o kilkanaście kilometrów parafii na puławskich Włostowicach. Do pierwszej niedzieli lipca, kiedy proboszcz Waldemar Żyszkiewicz przyjechał razem z księdzem z Końskowoli.
Mieszkańcy uznali, że to powrót do planów sprzed kilku lat, by ich przyłączyć do bliższej parafii w Końskowoli (3 km od Skowieszyna). Zatarasowali wejście do kościoła i oświadczyli, że nie chcą zrywać z wielowiekową tradycją (do parafii z Włostowic należą już ponad 500 lat). Wtedy ksiądz stwierdził, że za nieposłuszeństwo władze kościelne mogą nałożyć na wieś interdykt (zakaz prowadzenia obrzędów religijnych). – Szatanów chce z nas zrobić, do betanek (zbuntowane zakonnice – red.) porównuje, Sodomę i Gomorę przywołuje – denerwuje się Zofia Szymańska. Ks. Waldemar Żyszkiewicz niechętnie rozmawia z „Rz”: – Nie wiem, dlaczego nas nie wpuścili, a na siłę nie będziemy tam odprawiać mszy.Tydzień temu proboszcz do Skowieszyna już nie przyjechał. Parafianie wynajęli autokar i pojechali na mszę do Włostowic.
W niedzielę ok. godz. 10 przed kościołem zbiera się kilkuosobowa grupa. Po kwadransie jeden z sąsiadów przynosi klucze i otwiera świątynię. Potem z mszy w Puławach wraca kilkadziesiąt osób. Z autokaru idą prosto do kościoła, wszyscy odmawiają różaniec i śpiewają pieśni.
Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii, twierdzi, że cała sprawa to nieporozumienie, bo chodziło o zastąpienie księży z Puław w czasie wakacji. – W okresie urlopowym niedzielne msze święte w Skowieszynie miał sprawować kapłan z sąsiedniej parafii w Końskowoli. Wzajemne zastępowanie się kapłanów w pracy duszpasterskiej to normalna praktyka, którą przyjęto jako zapowiedź przyłączenia do Końskowoli. A takiej decyzji nie ma – wyjaśnia.