Ksiądz Józef Kloch ocenił, że w kwestii dostępności pigułki "dzień po" konieczna jest zmiana prawa. Jako przykład przywołał Węgry, gdzie znowelizowano ustawę i dopuszczono pigułkę do sprzedaży wyłącznie na receptę. To, według księdza Klocha, dowodzi, że decyzja Komisji Europejskiej nie jest bezdyskusyjna i kraj członkowski może we własnym zakresie regulować dostępność tego środka antykoncepcyjnego.
- Przykre, że rzecznik Ministerstwa Zdrowia próbuje nam wmówić, że to obowiązek - mówił Kloch.
Ksiądz Kloch kilkakrotnie nazywał "pigułkę po" środkiem wczesnoporonnym, co usiłowała prostować Monika Olejnik tłumacząc, że środek ten zapobiega zagnieżdżeniu się zarodka. Rzecznik Episkopatu odparł jednak ten argument twierdząc, że jeśli "jest nasionko, to wystarczy gleba, żeby urosło", i tak czy inaczej jest to niszczenie życia.
Według księdza, definicja WHO mówiąca o warunkach, jakie są niezbędne, by mówić o poronieniu, "nie jest od strony etycznej".
Ksiądz Kloch nawiązał także do kwestii prezerwatyw, których używania Kościół zakazuje, mimo że udowodniono, iż w 80 procentach chronią one przed zakażeniem wirusem AIDS. Powiedział, że "sporo ludzi nauki mówi, że prezerwatywy przed AIDS nie chronią".