Chodziło o zastrzeżenie pobierania prowizji, gdy konsument wcześniej spłacił część kredytu albo gdy dojdzie do rozwiązania umowy. Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który wystąpił z pozwem, taka prowizja to w praktyce kara umowna i rekompensata za brak odsetek po wcześniejszej spłacie. Sąd odroczył rozprawę, bo nabrał wątpliwości, czy szef oddziału (w takiej formie bank działa nad Wisłą) mógł wystawić pełnomocnictwo procesowe prawnikowi reprezentującemu bank w sądzie. Nykredit ma teraz siedem dni na wykazanie, że taka możliwość istniała.