W Rosji trwa bójka wszystkich ze wszystkimi

Dowódcy prywatnych rosyjskich armii pokłócili się z ministerstwem obrony, a Ukraińcy atakują.

Publikacja: 07.05.2023 16:41

Prigożyn głosił wycofanie swoich oddziałów z Bachmutu

Prigożyn głosił wycofanie swoich oddziałów z Bachmutu

Foto: AFP

- Przykro mi, że mój brat tak się zachowuje. (…) Z niego, ze mnie, ze wszystkich nas zrobił ludzi jeden człowiek – to Władimir Władimirowicz Putin, dlatego do niego należy nasze życie. Żenia (…) ja ci „po poniatiami” mówię: masz zrobić to, to i to. Skontaktują się z tobą ludzie i wszystko wyjaśnią – w bandyckim slangu zwrócił się wódz Czeczenii Ramzan Kadyrow do właściciela najemników, swego przyjaciela Jewgienija Prigożyna.

„Po poniatiami” oznacza zachowanie według niepisanych zasad kryminalnego półświatka, z sankcjami typowymi dla niego. Dopiero odwołanie się do takich reguł zakończyło spór byłego kryminalisty i obecnego milionera Prigożyna z ministerstwem obrony.

Awantura między wojskowymi

Wódz najemników ogłosił bowiem wycofanie swoich oddziałów z Bachmutu, który szturmują one od stycznia (a walki o miasto trwają od sierpnia ubiegłego roku). W nagraniach rozpowszechnianych w internecie obrzucał wyzwiskami dowództwo rosyjskiej armii (ministra obrony i szefa sztabu generalnego) i zapowiedział, że 10 maja jego najemnicy opuszczą zajmowane stanowiska.

Czytaj więcej

Prigożyn i Kadyrow chcą obwinić rosyjską armię za niepowodzenia w Bachmucie

Prigożyn po raz kolejny oskarżał ministerstwo obrony, że nie dostarcza jego oddziałom amunicji i dlatego muszą oni odejść z frontu do „obozów na tyłach, (…) by zaleczyć rany”. Żądał, by armia w ciągu kilku dni przysłała kilka tysięcy żołnierzy na zamianę najemników.

Natychmiast odezwał się „brat”, czyli Ramzan Kadyrow, który na wojnie z Ukrainą również – jak i Prigożyn – utrzymuje swoją prywatną armię „kadyrowców” i obiecał, że zastąpią oni ustępujących najemników. Rosyjskie dowództwo nic nie mówiło, obie formacje tylko formalnie są jemu podporządkowane. Obaj watażkowie prowadzili więc zaoczną korespondencję tylko ze sobą, za pomocą internetu.

Odwrót oddziałów Prigożyna z Bachmutu (szacowanych na ok. 10 tys. najemników) spowodowałoby powstanie dziury w rosyjskim froncie. Nikt nie byłby w stanie w tak krótkim czasie zamienić ich – również Kadyrow, który dysponuje ok. 4 tys. żołnierzy. Cała zaś operacja odchodzenia starych i przychodzenia nowych wojsk odbywałaby się pod ukraińskim ostrzałem, powodując ogromne straty i możliwą utratę dotychczasowych pozycji.

Czytaj więcej

Prigożyn: Obiecano nam więcej broni i amunicji

Mimo to rosyjskie dowództwo milczało, a obaj watażkowie w końcu napisali listy wprost do Putina. Nie wiadomo, co on im odpowiedział, ale Kadyrow zwrócił się do Prigożyna „po poniatiami” każąc mu zostać w okopach. Ten zaś – próbując chyba w ten sposób zachować twarz - oświadczył, że dostał z ministerstwa obrony pismo z zapewnieniem stałych dostaw amunicji. Ale też obietnicę wzmocnienia oddziałów, które bronią skrzydeł zgrupowania szturmującego Bachmut. Prigożyn bowiem cały czas boi się ukraińskiego kontrataku i okrążenia swoich najemników.

Parada bez zwycięstwa

Publiczna afera wywołana przez milionera miała prawdopodobnie zdjąć z niego odpowiedzialność za to, że nie zdobył miasta do 9 maja, co chyba obiecał Putinowi. Ukraińcy nadal bronią się w jego zachodniej części, prezydent nie ma więc czego świętować podczas rocznicowej parady na placu Czerwonym.

Ale nieustające kłótnie Prigożina z generalicją, jak i niedotrzymywanie obietnic Putinowi mogą w końcu wyprowadzić Kreml z równowagi. „Aresztowanie Prigożyna i jego wspólników to tylko kwestia czasu. Według naszych informacji może to nastąpić przed końcem wiosny (w Rosji za taki uważają 1 czerwca-red.)” – sądzi Władimir Osieczkin, szef internetowego portalu Gulagu.net.

Podobno już obecnie rosyjska policja polityczna FSB cierpliwie zbiera dowody o istnieniu więzienia „służby bezpieczeństwa Grupy Wagnera” w dawnej fabryce obuwniczej w miejscowości Pierwomajsk, w okupowanej części obwodu ługańskiego. Najemnikom zarzucają mordowanie tam własnych kolegów (obywateli Rosji), którzy odmówili wykonania rozkazów. W fabryce rozstrzeliwano również ukraińskich jeńców, ale nie wydaje się by Rosjan to interesowało.

Ucieczka z zaplecza

Groźby wodza najemników wypowiedzenia posłuszeństwa dowództwu są jednak jednym z elementów chaosu, który ogarnia zaplecze rosyjskiego frontu. Wszyscy tam boją się zbliżającej się, ukraińskiej kontrofensywy. „W Melitopolu cały wydział rejestracji (miejscowej administracji okupacyjnej) wyjechał. Dokumenty i komputery zabrali i zwiali. (…) Tam u nich, w tych instytucjach teraz panika. Wszystko wywożą, wszyscy zwalniają się. (Nie wydane) dowody osobiste wyrzucają wprost na ulice. Podarte” – piszą mieszkańcy okupowanego Melitopola.

Ukraiński burmistrz miasta Iwan Fiodorow twierdzi, że z miejscowych szpitali masowo wypisują chorych – prawdopodobnie, by zrobić miejsce dla rannych żołnierzy. Ale ci wieją. „Kolumny ewakuacyjne jakoby dla cywilów w 2/3 składają się z wycofujących wojsk” – pisał w internecie. „Zauważono, jak wojskowi (w Melitopolu) wysiedli z samochodu, poszli do pobliskiego domu, a potem zniknęli. Na podwórku znaleziono porzucone mundury. Zaczynają się chować” – piszą z kolei mieszkańcy.

Ogólną panikę prawdopodobnie wywołała niechcący decyzja okupacyjnych władz ewakuowania ponad 70 tys. mieszkańców strefy przyfrontowej – w tym miejscowości Enerhodar, gdzie mieszkają pracownicy Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Ale ukraińskie oddziały nie odnotowały wycofywania się wojsk z frontu. Wręcz przeciwnie, partyzanci informują o kolumnach pancernych przejeżdżających przez Mariupol w kierunku zaporoskich stepów.

Mimo to rosyjscy „korespondenci wojenni” biją na alarm, że ukraińska armia przeszła już do kontrataku. „Szereg miejscowości wokół Melitopola zajął wróg (…). Sytuacja pogarsza się z każdą godziną. Ukraińcy rzucili tu najlepsze oddziały (…) mogę stwierdzić, że czeka nas okrążenie pod Melitopolem” – pisał jeden z nich.

Chyba równie spanikowany, bo Ukraińcy nigdzie nie rozpoczęli zmasowanego ataku. Jedynie w okolicach Wuhłedaru trwają lokalne kontrataki. „Nasze oddziały zostały odepchnięte z rejonu na wschód od miasta. Ale raczej to nie jest główne uderzenie przeciwnika, choć pomocniczym może być” – sądzi Igor Girkin, były oficer FSB i dowódca w Donbasie.

- Przykro mi, że mój brat tak się zachowuje. (…) Z niego, ze mnie, ze wszystkich nas zrobił ludzi jeden człowiek – to Władimir Władimirowicz Putin, dlatego do niego należy nasze życie. Żenia (…) ja ci „po poniatiami” mówię: masz zrobić to, to i to. Skontaktują się z tobą ludzie i wszystko wyjaśnią – w bandyckim slangu zwrócił się wódz Czeczenii Ramzan Kadyrow do właściciela najemników, swego przyjaciela Jewgienija Prigożyna.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 794
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec