Reklama

Rosjanie giną w środku Czarnego Lądu

Trzech dziennikarzy zbierających materiały o najemnikach Kremla zostało zabitych na afrykańskiej sawannie.

Aktualizacja: 01.08.2018 22:53 Publikacja: 01.08.2018 19:14

Rosjanie giną w środku Czarnego Lądu

Orchan Dżemal, Aleksandr Rastorgujew i Kirił Radczenko zginęli w zasadzce na drodze w pobliżu miejscowości Sibut w Republice Środowoafrykańskiej. Od początku roku w tym kraju działają rosyjscy najemnicy z firmy Wagner należącej do bliskiego Putinowi Jewgienija Prigożina.

Dziennikarze, we współpracy z jedną z organizacji miliardera emigranta Michaiła Chodorkowskiego, chcieli nakręcić film o najemnikach, którzy najpierw walczyli dla Kremla w Donbasie, później w Syrii, a w końcu trafili w środek Afryki. – Złapało ich z dziesięciu ludzi, którzy wyskoczyli z zarośli. Byli w turbanach, mówili po arabsku – wyjaśniał przedstawiciel lokalnych władz Marceline Yoyo. Dziennikarze zginęli na miejscu. Ale ich kierowca o dziwo przeżył ostrzelanie samochodu z zasadzki i to on poinformował władze o zabójstwie.

– Przedstawiciele sił bezpieczeństwa odradzali im podróż, bo już było ciemno, ale oni nie posłuchali – dodał Yoyo. Celem napadu miała być grabież.

Od momentu swego powstania w 1960 roku Republika Środkowoafrykańska wstrząsana jest wojnami domowymi. Ostatnia wybuchła w 2013 roku. Rząd centralny z siedzibą w Bangi kontroluje ok. 20 proc. kraju, pozostałe terytorium dzieli między siebie 14 różnych ugrupowań plemiennych. – Bandyckie napady i zabójstwa są plagą kraju. Ale ten przypadek jest bardzo dziwny, gdyż doszło do niego tam, gdzie uzbrojone grupy rzadko się zapuszczają. Pracownicy organizacji humanitarnych podróżujący tą drogą prawie nie stosują środków bezpieczeństwa – powiedział specjalista ds. Afryki z Human Rights Watch Lewis Medge.

Jednocześnie Michaił Chodorkowski poinformował, że Rosjanie zostali zastrzeleni, gdy ich samochód zatrzymał się na posterunku wojsk rządowych.

Reklama
Reklama

Przed śmiercią Dżemal, Rostorgujew i Radczenko zajechali do posiadłości o nazwie Berengo (ok. 60 kilometrów na północ od stolicy Bangi). Należała ona do obalonego w 1979 roku „cesarza” Jeana-Bédeli Bokassy. Obecnie stacjonują tam rosyjscy najemnicy i w pobliskim parku mają obóz szkoleniowy. Dziennikarzom odmówiono wstępu na jego teren, gdyż nie mieli akredytacji miejscowego Ministerstwa Obrony. Stamtąd wyjechali na spotkanie z bliżej nieznanym „koordynatorem ONZ”.

W Moskwie nie wierzą jednak, by Orchan Dżemal – syn muzułmańskiego ideologa Gejdara Dżemala i założyciel Muzułmańskiego Związku Dziennikarzy Rosji – mógł stać się celem ataku muzułmańskich bojówkarzy, nawet w Afryce. – Nie było żadnego napadu w celu ograbienia dziennikarzy – uważa rosyjski pisarz Wiktor Szenderowicz. – Celem zasadzki było zabójstwo dokładnie tej grupy. Mordercy znali trasę przejazdu dziennikarzy i przybliżony czas. A zabójstwo zlecili beneficjenci firmy Wagner – stwierdził kategorycznie. Zleceniodawcy chcieli uniemożliwić dziennikarskie śledztwo i zastraszyć innych dziennikarzy.

Tuż po zabójstwie w miejscowości Darma, przez którą przejeżdżali dziennikarze, miało dojść do rozruchów przeciw rosyjskim najemnikom. Ci ostatni mieli zabić jednego z mieszkańców, musiał interweniować minister spraw wewnętrznych Republiki.

Ale prawdopodobnie niewiele mógł zrobić, bowiem prezydent kraju Faustin-Archange Touadera bardzo uzależnił się od rosyjskich „doradców wojskowych”. W 2016 roku była metropolia Francja wycofała z kraju większość swoich oddziałów, co doprowadziło do utraty kontroli nad większością kraju przez centralny rząd. Prezydent Touadera pojechał jesienią 2017 roku do Soczi prosić Rosję o pomoc. Nie wiadomo, jak wpadł na ten pomysł, być może podsunęli mu go sąsiedzi z Sudanu, gdzie stacjonowali już rosyjscy najemnicy.

Jeszcze w 2017 roku Rosja uzyskała zgodę Rady Bezpieczeństwa ONZ na dostawy do Republiki broni strzeleckiej, mimo że organizacja jeszcze w 2013 roku nałożyła embargo na dostawy broni do Bangi.

W styczniu 2018 roku amerykański ośrodek analityczny Stratfor informował, że najemnicy pojawili się w Republice. Kreml mogły przyciągnąć tam zasoby kraju: ropa, ruda uranu, złoto i diamenty. Miejscowy rząd zyskiwał sojusznika, a Zachód – przeciwwagę dla chińskich wpływów w Afryce. Ale zasoby znajdują się na terenach kontrolowanych przez rebelianckie ugrupowania.

Reklama
Reklama

Wcześniej w Syrii problem terytorialnej przynależności zasobów naturalnych nie powstrzymał najemników. Właściciel firmy Wagner Jewgienij Prigożin otrzymał od prezydenta Asada prawo eksploatacji szybów naftowych na terenach kontrolowanych przez Kurdów. Próba ich zajęcia doprowadziła w lutym do bitwy rosyjskich najemników z amerykańskimi wojskami pod Deir az-Zaur.

Konflikty zbrojne
Po pojawieniu się nad Polską rosyjskich dronów Dania ogłasza rekordowy zakup broni
Konflikty zbrojne
Czy Rosja może zaatakować Polskę i państwa bałtyckie? Białoruski ekspert: nie podczas manewrów „Zapad”
Konflikty zbrojne
Tusk po posiedzeniu RBN: Każdy, kto zaatakuje Polskę, musi się liczyć z adekwatną reakcją
Konflikty zbrojne
Kreml prowokuje. To dopiero początek marszu Putina
Konflikty zbrojne
Netanjahu przelicytował organizując nieudany atak na liderów Hamasu w Katarze?
Reklama
Reklama