Reklama

Brudne buty Franka, czyli kim ma być poseł

Franciszek Sterczewski zadebiutował w Sejmie w brudnym, znoszonym obuwiu sportowym. Jednych to oburza, innym imponuje. Ale na pewno otwiera dyskusję, na czym polega rola parlamentarzysty.

Publikacja: 25.10.2019 14:01

Brudne buty Franka, czyli kim ma być poseł

Foto: Twitter

Czy poseł powinien porządnie wyglądać? Można uciąć te dywagacje prostym stwierdzeniem: niech ocenią go jego wyborcy; skoro chcą, by w Sejmie reprezentował ich człowiek w swetrze i adidasach, to co komu do tego? Ale można też postawić sprawę bardziej pryncypialnie, bo poseł nie jest jedynie reprezentantem swoich wyborców, ale całego narodu. Tak mówi konstytucja, a wiedzą to nawet dzieci, bo przecież znane aktorki czytają im ją do snu.

Nowy poseł Koalicji Obywatelskiej, poznański aktywista miejski Franciszek „Franek” Sterczewski, zadebiutował w Sejmie w znoszonym obuwiu sportowym – mało reprezentacyjnym, a na pewno już niezbyt czystym. Jednych oburzyło już samo to, że nie był w lakierkach. Inni przypomnieli panu posłowi, że przetarcie brudnych butów naprawdę nie boli, i to niezależnie od tego, jakie te buty by nie były. Jeszcze inni dorzucili, że nie musi ich nawet czyścić zbyt często, bo przecież niecodziennie odbiera przed kamerami zaświadczenie o wyborze na posła.

Z drugiej strony wielu Polakom ta „stylówka” posła Franka się podoba. To przecież aktywista miejski, więc w czym ma chodzić po mieście? – pytają. Nie udawajcie naiwniaków – dodają – że postępowy polityk będzie chciał się wpasowywać w tradycyjny świat, z którym chce w Sejmie walczyć. I łatwo można zrozumieć ich radość, że obuwie Sterczewskiego tak mocno wielu zbulwersowało. To w końcu pierwszy postępowy cios wyprowadzony z samego serca systemu. Choć z drugiej strony, inni progresywni wyborcy, dworują sobie, że te brudne buty to miś na skalę postępowych możliwości Koalicji Obywatelskiej, skoro o jej nowoczesności mają świadczyć selfie z pociągu i tenisówki w Sejmie jednego posła...

Sam Franciszek Sterczewski celnie się odgryzł krytykom, pisząc na Twitterze, że „poseł potrzebuje wygodnych butów do chodzenia na spotkania z wyborcami”. I można powiedzieć, że w sumie o czym w ogóle jest ta dyskusja, skoro są w końcu ważniejsze kwestie dotyczące bycia posłem? A właśnie, że nie. To nie tylko błaha dyskusja o modzie, a dokładnie o tym, kim jest i kim powinien być poseł. I to miła odmiana, że dyskutujemy o podstawach, o tym, na czym ma polegać rola parlamentarzysty.

Tego nam brakowało w ostatnich czterech latach. Bo mimo, że to była burzliwa kadencja, z nocnymi głosowaniami i okupowaniem sejmowej mównicy, to role były proste i jasno określone. Właściwie mało kto się wyróżniał z tłumu. Dziś w Sejmie reprezentowanych jest więcej opcji ideowych – nie tylko jeśli chodzi o same listy, które uzyskały mandaty - przecież w ramach Lewicy, Koalicji Obywatelskiej czy Koalicji Polskiej mamy teraz po kilka różnych partii. Oby więc pojęcie „parlamentaryzmu” odzyskało znaczenie.

Reklama
Reklama

Jest szansa, że posłowie przestaną być automatycznymi maszynkami do głosowania, a zaczną wreszcie naprawdę politykować. I kłóćmy się nawet o brudne buty, skoro stoją za nimi poważniejsze pytania. I co równie ważne: skoro to ludzi interesuje. Bo jeśli Sejm przestanie nas interesować, to po co nam on w ogóle?

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ratunek dla Ukrainy. Donald Tusk dał radę, Karol Nawrocki nie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Karol Nawrocki atakuje Okrągły Stół? Gra toczy się o pamięć i władzę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Zełenski zrozumie, że Nawrocki stał się zakładnikiem Brauna i Mentzena
Komentarze
Bogusław Chrabota: Psi bilans. Dlaczego Karol Nawrocki stoi po złej stronie historii?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk promuje Karola Nawrockiego. Sprytny plan premiera
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama