Modne stało się w czasie pandemii koronawirusa narzekanie na Unię. Na to, że działa za późno, za mało, że nie dość zdecydowanie. Stronnicy PiS mają w tym narzekaniu interes – osłabienie legitymizacji Brukseli ma pomóc w problemach z praworządnością, a szczególnie po niekorzystnej decyzji TSUE o zawieszeniu działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Obóz liberalny narzeka na UE w poczuciu zawiedzionych nadziei. – Wierzyliśmy, że państwa narodowe odchodzą do przeszłości, a przyszłość należy do Wspólnoty – zdają się mówić zwolennicy coraz głębszej integracji. – Okazało się, że pierwsze skrzypce grają dziś państwa, a Unia nie może znaleźć dla siebie miejsca.
Te żale są nieuzasadnione. Po pierwsze, państwa od dawna starały się nie dopuścić UE do ochrony zdrowia. Ciężko mieć do niej pretensje, że nie działa w sferze, w której nie pozwolono jej działać. Po drugie, trzeba pamiętać o kluczu doboru europejskich kadr. Na najwyższe stanowiska nominowano osoby, które miały zarządzać, negocjować, ale które same miały za bardzo nie urosnąć. Ktoś pamięta, jak się nazywa szef Rady Europejskiej? Ktoś pamięta pierwszego szefa RE Hermana van Rompuya? A Jean-Claude Juncker? Może lepiej o nim nie wspominać. Ursula von der Leyen, która we czwartek przepraszała za spóźnioną reakcję Unii, też nie jest materiałem na silnego przywódcę. Ale taki przecież był cel: kanclerze Niemiec, prezydenci Francji nie chcieli mieć konkurencji. Oni mieli być przywódcami, na unijne stanowiska wybierali technokratów, którzy nie mogli zagrozić ich pozycji.
Na tym tle wyróżniał się Donald Tusk. Wykorzystując słabość Junckera, trochę się rozpychał w swej funkcji. Dlatego też zamiast odejść na polityczną emeryturę, objął po zakończeniu kadencji fotel szefa chadecji.
Nie sposób jednak odnieść wrażenia, że po ogłoszeniu, że nie wystartuje w wyborach, Tusk zajął miejsce w loży szyderców, wpisami na Twitterze substytuując realne znaczenie polityczne. Owszem, Twitter jest ważnym narzędziem politycznej komunikacji, a mający ponad milion obserwujących Tusk każdym swoim wpisem wywołuje spory rezonans.
Rzut oka na tweety byłego premiera wystarczy, by zobaczyć, że przesycone są frustracją i fiksacją na punkcie PiS. Pisze o złym rządzie, który igra z życiem Polaków w czasie epidemii, o złodziejach z PiS, skorumpowanej władzy, o wyborach, które nie mogą się odbyć. Wszystko w formie aluzji.