Proszę mi wierzyć, że wcale nie parodiuję tu Krasowskiego, ale go streszczam, najlepiej, jak potrafię: otóż konserwatyzm ponowoczesny nie powinien potępiać różnego rodzaju nowinek, ale śmiało i wyraźnie je afirmować, bo człowiek współczesny, zwłaszcza młody, chce się przede wszystkim beztrosko bawić i nie polubi nikogo, kto mu tę beztroskę psuje jakimiś napomnieniami, że nie wolno, że krzywdzi samego siebie, swoich bliskich i szkodzi całej wspólnocie, do której należy.
Konserwatysta prawdziwy – w przeciwieństwie do autorów “Rzeczpospolitej”, którzy, podkreśla Krasowski, w ogóle nie są żadnymi konserwatystami, tylko “dziwolągami”, frustratami, wrogami ludzkiej radości i literatami (zwłaszcza ten ostatni epitet poszedł mi w pięty) – jest więc za aborcją, za prawami gejów, feminizmem i państwem opiekuńczym, zwalcza zaś globalny kapitalizm, globalne ocieplenie oraz torebki foliowe. No i, last but not least, popiera Adama Michnika, przynajmniej w kwestii formułowanych przez niego ocen polskiej prawicy.
Z niejasnych przyczyn Adam Michnik jeszcze nie docenił ideologicznego wynalazku redaktora Krasowskiego. Na razie nowym konserwatyzmem i “Dziennikiem” zachwycił się tylko znany z prawicowych ciągot Tomasz Jastrun. – “Dziennik” – oznajmił Jastrun – staje się doprawdy dobrym pismem, rozsądną alternatywą dla “Gazety”. I on nie potrafi zrozumieć, dlaczego te alternatywne organa uchodzą za wrogie sobie nawzajem.
Szczerze mówiąc, ja też tego nie rozumiem.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/06/09/nowy-konserwatyzm/]Skomentuj na blogu[/mail][/ramka]