Pierwotnie na ten cel dokonała konfiskaty świadczeń społecznych dłużników. Kiedy sąd zakwestionował te działania, komornicy miejscy zaczęli przejmować w poczet niepłaconych należności sprzęty domowe albo pieniądze znalezione przy dłużnikach.
Co takiego oburzającego jest w działaniach pani burmistrz? W ogromnej większości dłużnikami miasta są Cyganie. Wprawdzie Rapkova nigdy nie zajmowała się ich narodowością, ba, jej kampania prowadzona była pod hasłem "prawa i obowiązki dla wszystkich", ale od czego są dociekliwi dziennikarze. Przecież to oczywiste, że w haśle tym mieści się sugestia, że dotąd nie były one dla wszystkich i ktoś od obowiązków się uchylał. Mniejsza o hasło. "Jak Rapkova z Romami wojuje" – ogłasza w tytule "Gazeta Wyborcza", aby następne zdanie zacząć "Antyromska burmistrz...".
W większości postkomunistycznych krajów na południe od Polski Cyganie stanowią problem społeczny. W większości nie asymilują się z miejscowymi społeczeństwami. Wokół miast i miasteczek tworzą jednorodne etnicznie slamsy, które w dużej mierze pasożytują na sąsiadach. Nie płacą świadczeń, a stopa bezrobocia i przestępczości jest tam radykalnie wyższa niż średnia krajowa.
Tego typu cywilizacyjne problemy, podobnie jak i ten konkretny, są niesłychanie trudne do rozwiązania, ale z pewnością zamykanie nań oczu stanowi rozwiązanie najgorsze z możliwych. Oczywiście, zgodnie z poprawnościowym dekalogiem większość (europejska) zawsze jest winna, a więc nie należy reagować na łamanie prawa przez przedstawicieli mniejszości i uruchamiać na ich rzecz kolejnych pakietów społecznych. Jeśli to nie skutkuje, to widocznie pomoc za mała.
Fakt, że pierwszym krokiem do integracji jest przestrzeganie prawa, do poprawnościowych mózgów nie dociera.