W rzeczywistości to bardziej skomplikowane. "Rzeczpospolita" opisuje dziś historie właścicieli firm, którym do głowy nie przyszłoby zalegać ze składkami. Ale pomysł z zawieszeniem (jak się okazało, przedwczesnym, czyli bezprawnym) podsunęli im... sami pracownicy ZUS.

I nie chodzi o jednostkowe przypadki – ostrożne szacunki wskazują na kilkadziesiąt tysięcy takich spraw w skali kraju. A to już poważna niedbałość ZUS. Jeśli zawinili tu przedsiębiorcy, to głównie naiwnością (mogli sami sprawdzić przepisy). Ale winę ponoszą także urzędnicy, którzy owych przedsiębiorców wprowadzili w błąd. Świadomie czy nieświadomie – niech to sprawdzą odpowiednie służby. Jednak nie może być tak, że państwo polskie nie bierze odpowiedzialności za czyny swoich urzędników.

Na razie niestety mecz obywatel kontra państwo jest sędziowany stronniczo, o czym świadczą smutne losy Romana Kluski, któremu fałszywymi oskarżeniami o wyłudzenie VAT zrujnowano firmę wartą wiele milionów, a po latach procesu przyznano 5 tys. zł odszkodowania. Albo właścicieli firmy Bestcom, która upadła po skandalicznie prowadzonym śledztwie, mimo że zarzuty przeciw niej były dęte. Nie wystarczy, by polskie państwo było surowe. Musi jeszcze być sprawiedliwe. Dlatego warto kibicować przedsiębiorcom, którzy w pozwie zbiorowym chcą dochodzić swych racji w sporze z ZUS.