Tekst dotyczy czołówkowego materiału w weekendowym wydaniu „Naszego Dziennika". „GW" szydzi z „ND", który opublikował sylwetkę rodziców arcybiskupa Michalika. Rzecz w tym, że – jak czytamy w „Naszym Dzienniku" – podczas okupacji niemieckiej rodzice przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski ratowali, z narażeniem swojego życia, Żydów.
Tymczasem „Wyborcza" próbuje wykazać, że „ND" nie może podejmować takich tematów, bo ma on łamy otwarte dla antysemitów (warto, żeby ten problem zbadał profesor Ireneusz Krzemiński, może okazałoby się – jak w przypadku jego badań nad Radiem Maryja – że jednak sugerowanie antysemityzmu w odniesieniu do tej gazety jest nadużyciem). „GW" sili się zatem na dowcip zadając pytanie: czy „Nasz Dziennik" przypominając ofiarność państwa Michalików „nie próbuje po prostu arcybiskupa pogrążyć, wbijając mu żydowski sztylet w plecy"?
Stosując logikę „Wyborczej" można by w podobny sposób interpretować zamieszczane na jej łamach teksty, w których atakowane było powojenne podziemie antykomunistyczne. Czy miałoby z nich wynikać, że „GW" stoi po tej samej stronie, co stali ubeccy kaci żołnierzy wyklętych? Nasuwa się odpowiedź twierdząca, a przecież stanowiłaby ona zarzut nieprawdziwy i nikczemny...