Trudno jednak uważać, że ten proceder ograniczał się tylko do tej trójki posłów tylko w tym jednym przypadku podróży służbowej. Wiemy od lat, że posłowie i urzędnicy szukają różnych metod skorzystania z pieniędzy publicznych do celów prywatnych - od wyjazdów zagranicznych po obiady w restauracjach.

Być może z afery madryckiej uda się wyciągnąć coś pożytecznego dla całej polskiej polityki. Audyt zaproponowany przez marszałka Sejmu to krok w dobrą stronę, pod warunkiem, że obejmie wszystkich posłów. Nie wiem jednak, jakie szanse na sukces ma ten audyt, skoro posłowie nie muszą przetrzymywać rachunków z poprzednich podróży.

Pokrycie przez podatników podróży posłów i ich żon na miłe parę dni do pięknego Madrytu nie rozwali budżetu. Podobnie jak butelka dobrego wina w drogiej restauracji. Powaga państwa, które coraz skrupulatniej ściga nawet najmniejsze wykroczenia skarbowe przedsiębiorców i firm, wymaga jednak, bo owo państwo najbardziej skrupulatnie pilnowało siebie.

Wydatki posłów i urzędników z publicznej kasy wymagają ścisłej kontroli i absolutnej przezroczystości. W przeciwnym razie każde wezwanie polityków i urzędników do uczciwości obywateli wobec państwa jest bowiem po prostu obłudne.