Odrzucił propozycje wyjazdu z oblężonej stolicy. Został ze swoimi wyborcami, swoim narodem. Nie wysłał w bezpieczne miejsce rodziny, co oznacza niezachwianą wiarę w zwycięstwo ukraińskiej sprawy narodowej. Trzeba o tym pisać prostymi słowy, bez zbędnych metafor i patosu. Bo Wołodymyr Zełenski sam jest dziś patosem. Nie tylko daje dowód osobistego bohaterstwa, ale prowadzi swój naród do zwycięstwa, w które wczoraj nikt jeszcze nie wierzył.

Czytaj więcej

Padnie Ukraina albo Putin

Rosjanie, planując atak na Ukrainę, spodziewali się, że kijowskie władze opuszczą stolicę w panice. Łatwo byłoby wtedy zainstalować w opuszczonym kraju marionetkowe władze. Jednak nic takiego się nie stało. Zełenski, Kliczko, a także były prezydent Poroszenko zostali na ulicach Kijowa ze swym narodem. A ich odwaga daje siłę obrońcom. Pewnie prędzej zginą, niż ich opuszczą. Broniąc Kijowa, walczą o wolność dla swego narodu, ale też dla Polski i całej Europy. To lekcja prawdziwego heroizmu. Wzór dla całego świata. Chwała bohaterom Ukrainy, naszym bohaterom.