Kolejni wysoko postawieni politycy wyrażają swoje zdumienie decyzją głowy państwa o zawetowaniu ustawy degradującej komunistycznych generałów. Po reakcjach w mediach społecznościowych widać bardzo wyraźnie, że dużej części radykalnego elektoratu partii rządzącej, zwanego złośliwie prawym sektorem, trudno zrozumieć decyzję prezydenta.
PiS i jego sympatycy, zamiast się na prezydenta obrażać, powinni próbować zrozumieć motywy jego decyzji. Wyłożył je bowiem precyzyjnie w swoim wystąpieniu, a streścić można je było tak: nawet najsłuszniejsze intencje moralne nie są usprawiedliwieniem dla ustaw, które urągają standardom demokratycznego państwa prawa. Prezydent wyciągnął wnioski z awantury, jaka wybuchła przy okazji nowelizacji ustawy o IPN: nie opłaca się podpisywać zawierających poważne wady ustaw, nawet jeśli ich założenia są szczytne, a moralne intencje uzasadnione. – Próg tolerancji dla złych ustaw został przekroczony – tłumaczy jeden ze współpracowników prezydenta.