Jurek po raz kolejny pokazał, że gotów jest rozstać się z partią władzy w imię tak niemodnych dziś haseł jak wierność własnym przekonaniom. Że w polityce można stawiać coś nad populistyczną pragmatykę wygrywania wyborów.
Ale jego decyzja jest ważna również dla polskiej sceny politycznej. Można bowiem nie podzielać zdecydowanych poglądów Jurka w sprawach ochrony życia, ale Prawica RP to jedno z ostatnich integralnie konserwatywnych środowisk na polskiej prawicy. Dla tego środowiska ważne są nie tylko wartości chrześcijańskie, ale również propaństwowe podejście do instytucji (Jurek krytykował wojnę o Trybunał Konstytucyjny, jaką prowadził PiS), jak również szacunek wobec wolnego rynku. Decyzja Marka Jurka, po wcześniejszym odejściu Kazimierza Ujazdowskiego, oznacza, że w PiS jest dziś coraz mniej miejsca dla osób o poglądach konserwatywnych. Dla odwołujących się do konserwatyzmu środowisk, np. związanych z Jarosławem Gowinem, może być to swego rodzaju test wiarygodności.
Wbrew dotychczasowej strategii prezesa Kaczyńskiego na prawo od PiS pojawia się coraz więcej formacji. W sprawie ochrony życia dla wielu ortodoksyjnych w tej kwestii katolików PiS stanie się znacznie mniej wiarygodny niż Prawica RP Marka Jurka czy środowisko narodowców, które do zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych podchodzi bardzo pryncypialnie. I choć Paweł Kukiz od narodowców w przyszłych wyborach chce się trzymać z daleka, to może się okazać, że dla PiS znacznie poważniejszym zagrożeniem niż zjednoczona opozycja będzie właśnie coraz silniejsza prawa strona.
Jeśli narodowcy wystartują samodzielnie, jeśli samodzielnie do wyborów ruszy Janusz Korwin-Mikke, wcale nie muszą pokonać 5-procentowego progu wyborczego. Być może nie osiągną masy krytycznej, ale wraz z Kukizem mogą na tyle podskubać głosów PiS, że może się to dla Kaczyńskiego okazać naprawdę poważnym problemem.