Poseł Nitras swoją wypowiedzią o „opiłowaniu" przywilejów Kościoła ofiarował prezent Prawu i Sprawiedliwości oraz sprzyjającym mu mediom, bo ułatwił sprowadzenie kilkudniowego politycznego eventu – dzięki któremu opozycji udało się przejąć inicjatywę na początku nowego sezonu politycznego – do hasła o tym, że Platforma chce prześladować katolików.
„Uważam, że za naszego życia katolicy w Polsce staną się mniejszością. Dobrze, żeby to się stało w sposób niegwałtowny, racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty. Na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało. Musimy was opiłować z pewnych przywilejów" – mówił podczas Campusu poseł Platformy Obywatelskiej.
Publicysta Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę, że oburzanie się na słowa Sławomira Nitrasa nie zatrzyma procesów, które prowadzą do tego, że katolicy staną się w Polsce mniejszością. I ma rację. W wypowiedzi Nitrasa istotna jednak była nie tyle dość oczywista prognoza spadku znaczenia katolicyzmu w Polsce, ile raczej propozycja wprowadzenia odpowiedzialności zbiorowej katolików za sytuację polityczną w kraju i pomysł karania ich za rządy PiS. To zresztą pokazuje, że Platforma, która oskarża Kościół o polityczny sojusz z PiS, sama patrzy na tę instytucję wyłącznie jak na politycznego przeciwnika. Zastanawiające jest też przekonanie, że należy ukarać Kościół za sojusz z PiS odebraniem przywilejów, które ma on dość spore od początku III RP – i przez osiem lat swoich rządów Platforma również niewiele zrobiła.
„Niedopuszczalna i niemądra wypowiedź" – skomentował Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW w rządzie Donalda Tuska. „Wyznawców żadnej religii nie wolno »piłować«. To oczywistość naszej cywilizacji" – dodał.
Poseł Nitras stwierdził, że nie będzie przepraszać za swoje słowa, bo nie powiedział nic złego. Chciał tylko zwrócić uwagę na to, że Kościół ma dziś zbyt dużo przywilejów. Owszem, Polska stoi przed dyskusją o tym, jak powinny się dalej układać relacje między państwem a Kościołem. Pytanie tylko, kto wypowiada się w imieniu Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk, który stara się bronić Kościoła przed PiS, mówiąc: „Nikt tak bardzo nie przyczynił się do upadku Kościoła w Polsce jak rządy PiS przez sześć lat. Komuniści w 40 lat nie dali rady", i który oskarżał polityków PiS o to, że „upodlili instytucję, która chroniła polską niepodległość, też naszą moralność i solidarność"? Czy też Sławomir Nitras, który chce Kościół za PiS karać i sprawić, by katolicy nie podnieśli głowy po jego przegranej?