„Nie moje małpy, nie mój cyrk” (Andrzej Olechowski), „Pierwsze koty za płoty” (Tomasz Nałęcz) – celowo wybrałem tylko zwierzęce analizy, by zwrócić uwagę, że wykorzystując to zamieszanie w sobotę w „Faktach po faktach”, ujawnił się czarny koń prezydenckiego wyścigu. Waldemar Pawlak pomknie wprost do najwyższego urzędu w państwie. „Na pewno warto spojrzeć na taką sprawę, że do tej pory prezydent jest taki jednostronny – albo na lewo, albo na prawo”. Wicepremier nie tylko zna drogę, ale wie, z kim i jak wygrać: „PSL jest specjalistą od wygrywania z sondażami i w tym zakresie możemy podzielić się z innymi partiami”. Partia chłopska już w tak wielkim stopniu podzieliła się sondażowym poparciem z konkurencją, że niewiele jej samej zostało. Ale są jeszcze inne mocne strony.
„PSL jest rzeczywiście jedyną partią, która w ciągu tych 20 lat nie zmieniła twarzy”. Jednak to akurat trudno będzie udowodnić. Czy pan prezes nie patrzy do lustra? Czy nie widzi, co zostało z grzywy?
„W polityce poważnej, jeżeli się pewne rzeczy robi, to nazbyt długo się o nich nie opowiada”. Tu całkowita zgoda, lider partii koalicyjnej do mistrzów klarownych wypowiedzi nie należy. Ale najważniejsze, że prezes PSL Tęcza ma już swojego trenera Jarząbka, chwilowo ukrywającego się pod pseudonimem Jarosław Kalinowski: „Choć opcje nadal są różne możliwe, to kandydatem powinien być kolega prezes Waldemar Pawlak jako najlepszy kandydat”
Łubu dubu, łubu dubu! Niech żyje nam!
[ramka][link=http://blog.rp.pl/lutomski/2010/03/23/pawlak-prezes-psl-tecza/]Skomentuj[/link][/ramka]