Reklama
Rozwiń

Prezydent nie miał najzieleniejszego pojęcia

– Czy polityk powinien grać bez przerwy? – zapytał pan prezydent w programie “Tomasz Lis na żywo”. W imieniu elektoratu odpowiadam: – Oczywiście grać bez przerwy. I Lech Kaczyński znakomicie w poniedziałkowy wieczór wcielił się w rolę Głowy Państwa (jak wiadomo postaci sceniczne pisze się wielką literą i tu mamy ten przypadek).

Aktualizacja: 08.05.2008 23:04 Publikacja: 08.05.2008 23:02

Nie rozumiem, dlaczego tyle miejsca poświęcono grillowemu orędziu premiera, a nie zauważono bez mała godzinnej rozmowy w Dwójce. Nawet nieprzychylne Kaczyńskim media musiałyby przyznać Oscara za kreację w interpretacji pana prezydenta. Wyluzowany, kilkakrotnie się zaśmiał, a raz niemal zarechotał. I miał pięknie zestawiony z zasłonami złoty krawat. Sukces był możliwy dzięki zmianie redaktora prowadzącego z Kurskiego na Lisa.

– To, że mi pomógł pan Kurski – czy mi pomógł, to inna sprawa – ale w tym nie ma nic dziwnego – Głowa Państwa z rozrzewnieniem wspominała ostatnie exposé. Ale najważniejsze były poglądy zaprezentowane narodowi: – Ja jestem gotów przyjąć każdą krytykę, tylko żeby ona odpowiadała rzeczywistości – ogłosiła Głowa Państwa.

Sprawa nie budzi wątpliwości. Urzędowi prezydenckiemu, który też jest częścią rzeczywistości, krytyka może nie odpowiadać. Jasne! I kolejna bardzo ważna kwestia o bezdomnym Hubercie H.: – Ja o tej sprawie nie miałem zielonego pojęcia. Najzieleniejszego.

Jednak największym sukcesem Głowy Państwa było efektowne spacyfikowanie prowadzącego: – Panie redaktorze, proszę nie występować z taką groźną miną. – I za chwilę: – Ja tutaj nie przyszedłem do pana redaktora, żeby pan mnie prowokował do ataków na pana premiera.

Niestety, bardzo dobra forma Lecha Kaczyńskiego spowodowała wściekły atak jego oponentów. – Ja bym mu radził, żeby zszedł – bez ogródek oświadczyła Była Głowa Państwa.

Reklama
Reklama

W didaskaliach wypada zaznaczyć, że Lechowi Wałęsie zapewne chodziło o zejście ze sceny.

Nie rozumiem, dlaczego tyle miejsca poświęcono grillowemu orędziu premiera, a nie zauważono bez mała godzinnej rozmowy w Dwójce. Nawet nieprzychylne Kaczyńskim media musiałyby przyznać Oscara za kreację w interpretacji pana prezydenta. Wyluzowany, kilkakrotnie się zaśmiał, a raz niemal zarechotał. I miał pięknie zestawiony z zasłonami złoty krawat. Sukces był możliwy dzięki zmianie redaktora prowadzącego z Kurskiego na Lisa.

– To, że mi pomógł pan Kurski – czy mi pomógł, to inna sprawa – ale w tym nie ma nic dziwnego – Głowa Państwa z rozrzewnieniem wspominała ostatnie exposé. Ale najważniejsze były poglądy zaprezentowane narodowi: – Ja jestem gotów przyjąć każdą krytykę, tylko żeby ona odpowiadała rzeczywistości – ogłosiła Głowa Państwa.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrlicą?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk wyciągnął lekcję z zeszłorocznej powodzi. Nawet PiS chwali premiera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama