Nie zostawiają pola na udawanie, że się bierze ich wersję za dobrą monetę. Rosjanie, potrząsając pięścią, każą światu przytakiwać oczywistym bzdurom, kategorycznym stwierdzeniom, że czarne jest białe. I zazwyczaj osiągają to, że Zachód, akceptując gwałt na prawdzie, staje się jego współsprawcą.

Tak jest z wciąż podtrzymywaną przez Moskwę stalinowską wersją paktu z Hitlerem i początku II wojny. Rosja wciąż w żywe oczy zaprzecza istnieniu tajnego protokołu, choć ten protokół z odręcznymi podpisami i mapami znaleziono po wojnie w niemieckich archiwach. Rosja podtrzymuje propagandowe kłamstwo, jakoby Stalin wspólnie z Hitlerem likwidował dzielące ich państwa buforowe i obdarowywał go milionami ton benzyny, rudą, metalami kolorowymi, wszystkim w ogóle, czego Hitler bez niego nie miał, a bez czego nie mógłby rozpętać wojny na wielką skalę – żeby wojnie zapobiec! To przecież równie logiczne, jak dać podpalaczowi zapałki i bańkę nafty i mówić, że to dla zapobieżenia pożarowi!

Jeszcze jako prezydent Władimir Putin konsekwentnie odmawiał wizyty w Polsce, rozmów o bieżących stosunkach, o sprawach gospodarczych, z godną jego poprzedników logiką oskarżając Polskę, że ciągle się skupia na historii. Jako premier zgodził się przyjechać wyłącznie na 1 września i wyłącznie po to, aby mówić o historii. Aby publicznie, rocznicowo, oficjalnie podtrzymać kłamstwa stalinowskiej, sowieckiej propagandy, licząc na to, że sterroryzowani naciskami ze Wschodu i z Zachodu przedstawiciele polskich władz uwiarygodnią je milczeniem. Czy możemy mieć nadzieję, że się co do tego przeliczy?

[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/23/gwalt-na-historii/]Skomentuj[/link][/ramka]