Była to inicjatywa indywidualna, podchwycona przez innych – osoby obecne w mediach społecznościowych, czy takie które dowiedziały się o tej dodatkowej zbiórce z mediów elektronicznych. Jest też pomysł, by „puszka Adamowicza” od tej pory zawsze już kończyła kolejne finały WOŚP.
Ponieważ jednak nie żyjemy w kraju, w którym dobra wola i życzliwość budują życie publiczne, nawet taka akcja spotkała się ze zjadliwymi komentarzami, porażającymi niepohamowaną zawiścią. Za każdym razem, kiedy na głowę Jerzego Owsiaka spadały takie przerysowane, nienawistne i głupie komentarze, zastanawiałam się z czego one wynikają. Bo przecież Owsiaka kochać nie ma obowiązku. Śmieszą mnie czasem stawiane mu w mediach społecznościowych przez natchnionych zwolenników ołtarzyki, ale rozumiem, że wszyscy mają potrzebę by w coś wierzyć – można i w Owsiaka. Z mojego punktu widzenia popełnił on jako Dyrygent Orkiestry, cały szereg błędów, także politycznych. Ale nie da się przecież udawać, że Owsiak nie ratuje ludzkiego życia. Nie da się odmówić mu budowy czegoś wielkiego, pozytywnego i oddolnego. To wielka sprawa i powód do dumy. A nienawiść? Zapewne bierze się z niezdolności różnych trolli, zapiekłych przeciwników i frustratów do zorganizowania czegokolwiek o podobnej skali, (co przecież mogłoby być wolne od tego, co Owsiakowi wytykają).
Co z hejtem na wirtualną puszkę Adamowicza? To dopiero musi wkurzać nienawistników. Nie dość, że zbiórka odbyła się w ramach WOŚP, to jeszcze spontanicznie i z wielkim sukcesem: 16 milionów zebrano i zostanie za nie kupiona neonatologiczna karetka dla szpitala św. Wojciecha w Gdańsku. Stanisław Janecki, pracownik TVP i tygodnika Sieci napisał: „W trumnie już 11 mln, a teraz kurs na europarlament. Żałoba w rozkwicie”. Cała masa internautów polubiła ten wpis. Ale pieniędzy jakoś na żaden inny zbożny cel nie zebrali. Może Janecki coś wysupła z własnej kieszeni?