Mają być naszą polisą bezpieczeństwa w sytuacji, gdy coraz częściej podważany jest art. V traktatu atlantyckiego mówiący o pomocy militarnej w przypadku agresji na jedno z państw NATO. Niezależnie od tego, na ile autentyczne jest ocieplenie stosunków polsko-rosyjskich – które potwierdzać ma rozpoczynająca się wizyta prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w Warszawie – wciąż aktualne jest powiedzonko, że strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Dlatego właśnie polskie władze tak usilnie starały się o umieszczenie na terytorium Polski elementów tarczy antyrakietowej. Jednak Barack Obama z planów budowy tarczy się wycofał, przygotowując grunt pod reset stosunków amerykańsko-rosyjskich. Zdając sobie sprawę z wagi tej sprawy dla Polski, prezydent USA zaproponował umieszczenie w Polsce rakiet Patriot. Na naszym terytorium co trzy miesiące miała stacjonować ruchoma bateria tej broni. Wprawdzie nieuzbrojona, ale gdy po raz pierwszy wjechała do Polski, Moskwa i tak nie omieszkała wyrazić swego niezadowolenia.

Nasze poczucie bezpieczeństwa miała zwiększyć realizacja kolejnego pomysłu, który pojawił się przed szczytem NATO w Lizbonie: aby nad Wisłę sprowadzić także amerykańskich lotników z myśliwcami F-16 oraz samolotami transportowymi Hercules – wraz z obsługą naziemną tych maszyn. To byłby nie tylko projekt polityczny, ale też potrzebne polskiej armii wsparcie w sytuacji, gdy piętą achillesową polskiego wojska są kłopoty z przemieszczaniem się.

Mielibyśmy się więc z czego cieszyć – pod warunkiem że Amerykanie nie bawią się z nami w kotka i myszkę. Bo pojawiły się informacje, że co prawda samoloty US Air Forces trafią do Polski, ale w zamian za patrioty, które nie będą już więcej przyjeżdżać nad Wisłę. Oznaczałoby to, że amerykańska administracja zgodziła się spełnić żądania Kremla. Aż strach pomyśleć, jakie będą następne kroki. Bo może prezydent Obama, aby nie drażnić Rosji, owszem, wyśle samoloty do Polski, ale na przykład pozbawione uzbrojenia i paliwa.

Nie ma się z czego śmiać. Widać bowiem, że na każdy krok do przodu, jaki wykonują w sprawach naszego bezpieczeństwa Amerykanie, przypadają dwa kroki wstecz – wymuszone przez Rosję.