Komisja, przypomnijmy, tradycyjnie dla swojej strefy czasowej, bada granice cierpliwości tych, którym prawda nie kojarzy się ze słynnym sowieckim czasopismem, ale raczej wartością ponadczasową.
Członek komisji nazywa się Oleg Smiernof i gdyby nie jego nienawiść do sympatycznych ssaków, pies z kulawą nogą nie podniósłby tej zdrowej, by zająć stanowisko. Cóż, kiedy z typowym dla pewnego środowiska wyczuciem i taktem, na głośnej już telekonferencji Smiernof mówił tak: "Nie ma ziemi, to nie ma ziemi. Oni szukali ziemi wzrokiem i jest pełno trupów. Jeśli w wieży kontroli lotów byłby szympans i bełkotem podawał informacje, nawet to nie przyczyniłoby się do tragedii".
Wiem, że cytat ten, świadczący o rosnącej przyjaźni rosyjskich władz do narodu polskiego, tudzież nieprawdopodobnej sile rażenia polityki zagranicznej prezydenta Bronisława Komorowskiego, był już w mediach komentowany. Pozwalam sobie jedynie przypomnieć, że zanim jeszcze MAK ogłosił swój pierwszy raport, nie kto inny, ale głowa państwa polskiego twierdziła, że przyczyną tragedii było podjęcie przez naszych pilotów próby lądowania.