- Zakładam, że intencją jest zaszkodzenie polityczne premierowi Tuskowi, bo gdyby autorom takich spekulacji zależało na tym, aby Polak objął tak ważne stanowisko, to utrzymywaliby sprawę w dyskrecji - mówił dziennikarzom w Sejmie Sikorski.
Przepraszam, ale czegoś tu nie rozumiem.
Nie wchodząc bowiem w to, czy kandydatura Tuska jest, czy nie jest uzgodniona, to jak ministrowi Sikorskiemu mogło przejść przez gardło związanie ewentualnego objęcia przez polskiego polityka funkcji szefa KE z pojęciem patriotyzmu?
Narzuca się niestety oczywista interpretacja - według ministra sprawowanie tego stanowiska przez Polaka mogłoby się wiązać z jakimiś korzyściami dla Polski. Korzyściami, które ów Polak mógłby Polsce sprawując ową funkcję załatwić.