Obrona ojczyzny jest obowiązkiem każdego Polaka, a tym bardziej władz państwa. Wszelkie jego reformy nie będą miały bowiem sensu, jeśli społeczeństwo lub jego władze będą sparaliżowane lękiem wynikającym z niedostatecznej siły obronnej.
Zapowiedź usprawnienia Narodowych Sił Rezerwowych, zwłaszcza zwiększenie ich o 10 tys. żołnierzy-ochotników, zorganizowanych i szkolonych (od czasu do czasu) w nowych oddziałach specjalnych, pokazuje, że coś się w naszym politycznym establishmencie przełamuje. Czas najwyższy!
Polska jest niezbyt boga-?tym krajem. Na szczęście jednego oręża mu nie brakuje – chętnych do jego obrony obywateli, którzy chcieliby patriotyczny zapał połączyć z pasją. Co prawda nie każdy nadaje się na żołnierza, ale niektórzy rodzą się żołnierzami. Takich ludzi należy wykorzystać. Robią to najbogatsze kraje świata, takie jak USA, Szwajcaria czy Szwecja, które szeroko korzystają z ochotniczej armii rezerwistów.
Oby tylko nie było za późno. Historia dwudziestolecia międzywojennego uczy nas, że nie wystarczy zbudować fabryki broni, jeśli nie zdążą one na czas wyprodukować karabinów. Daty agresji nie można przewidzieć – trzeba być na nią przygotowanym zawsze. Dlatego będę spokojniejszy z armią ochotników za miesiąc niż obietnicą systemu rakietowego za kilkanaście lat.