Media donoszą, że ludzie – głównie kobiety – masowo porzucają pracę. Pracodawcy załamują ręce i alarmują, że za moment nie będzie miał kto dla nich pracować, a ich firmy upadną. Plantatorzy truskawek martwią się, że owoce zgniją w polu, bo nie ma ich kto zebrać, a oni sami nie dadzą rady. Efektem tego zjawiska będą droższe niż przed rokiem truskawki, a co za tym idzie, zdrożeją przetwory na zimę. To samo za moment dotyczyć będzie porzeczek, śliwek i jabłek...
Na Pomorzu i Mazurach wyludniła się ponoć branża gastronomiczna. Niemal w każdym sklepie czy restauracji pojawiły się ogłoszenia z ofertami pracy dla kasjerek, pomocy kuchennych czy sprzątaczek.
Ale są też plusy. W wielu regionach kraju pracownicy salonów samochodowych i komisów zauważyli wzrost zainteresowania autami. Skąd się wzięło to zjawisko? Kto odpowiada za to, że jedni tracą, a inni nieznacznie zyskują? Oczywiście rząd PiS, który ofiarował ludziom kasę z programu 500+. Pracodawcy żalą się na łamach prasy, że kobiety dostające 1,5 tys. zł od rządu rezygnują z pracy, bo bardziej opłaca im się zostać w domu i zająć się dziećmi.
Program 500+ ma swoje wady. To prawda. Trudno bowiem przewidzieć, na co ludzie wydadzą otrzymane pieniądze. W wielu rodzinach, w których występuje problem alkoholowy, rządowe wsparcie zapewne zostanie wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem. Ale to zadanie dla pracowników pomocy społecznej, by monitorowali takie rodziny i w porę podejmowali interwencje, wymieniając pieniądze na bony. Załamywanie rąk nad tym, że ktoś rezygnuje z pracy, by poświęcić się wychowywaniu dzieci, jest co najmniej kuriozalne. Najpierw należy bowiem zauważyć, że pracę porzucają najsłabiej wynagradzani. Ci, którzy po potrąceniu wszystkich składek i podatków dostają do ręki po 1,3 tys. zł lub mniej. Ubolewający nad tym pracodawcy powinni przemyśleć, czy przypadkiem nie płacą swoim ludziom za mało. Czy pomnażając swój majątek, nie wyzyskują innych.
Warte podkreślenia jest także to, że w ciągu ostatniej dekady w Polsce nastąpiły spore zmiany demograficzne. Z danych GUS wynika, że ogólna liczba rodzin w Polsce wprawdzie wzrosła, ale spadła liczba rodzin z dziećmi – tych z trójką i większą liczbą potomstwa o ponad 130 tys. Stanowią one tylko 12 proc. wszystkich rodzin. Płynie z tego prosty wniosek: liczba osób uprawnionych do pobierania 500 zł na dziecko jest niewielka, więc nawet jeśli ktoś zrezygnuje z pracy, to na jego miejsce da się znaleźć kogoś innego.