Światło dzienne ujrzą w ten sposób koszty, przychody i kwoty płaconych podatków. Część ekspertów ostrzega, że może być to narzędzie piętnowania niektórych firm. Aby w świetle prawa opublikować informacje finansowe spółki, niepotrzebne już będzie postępowanie prowadzone przez skarbówkę uzasadnione jakimiś podejrzeniami zaniżania płaconych podatków. Rodzi się też pytanie, jak się to ma do tajemnicy skarbowej i ochrony danych osobowych.
Jednak propozycja resortu finansów może mieć pewne zalety. W czasach mody na patriotyzm gospodarczy wysokość płaconych podatków może być również ważnym sygnałem dla kontrahentów, czy warto z kimś robić interesy. Można sobie wyobrazić nową modę na to, by prócz ceny kryterium doboru zleceniobiorcy było również to, by zasilał on w maksymalnym stopniu budżet państwa. Choć pamiętać trzeba, że efektywność podatkowa nie jest jedynym kryterium „patriotyzmu gospodarczego". Wszak z dwóch przedsiębiorców, którzy mają takie same przychody, wyższe podatki płaci zwykle ten, który ma niższe koszty. Może to osiągnąć, płacąc mniej pracownikom, a to już nie powinno być obojętne państwu. Warto też pamiętać o firmach, które same inwestują w infrastrukturę, ponosząc wysokie koszty na rzecz dobra publicznego kosztem bieżącego zysku.