Zwycięzcą boju wewnątrz prawicy okazał się premier Mateusz Morawiecki. To on został zaatakowany przez frakcję Zbigniewa Ziobry, która domagała się, by premierem po wyborach został Jarosław Kaczyński. Ale prezes PiS wcale nie chciał takiego wsparcia, doskonale rozumiał, o co toczyła się gra. Już wcześniej zdecydował, że premier pozostanie na swoim stanowisku, a ci, którzy włączyli się w atak na szefa rządu, musieli obejść się smakiem. Przejściowo te ataki osłabiały pozycję Morawieckiego, choć na końcu wyszedł z nich zwycięsko. To na niego teraz będzie zorientowana duża część obozu władzy. Odnowienie mandatu go wzmacnia, a exposé i wniosek o wotum zaufania pozwolą przejąć polityczną inicjatywę.