Opozycja jednak potrafi czasem pozytywnie zaskoczyć. Wybór prof. Tomasza Grodzkiego na marszałka Senatu to strzał w dziesiątkę. I to z kilku powodów. Mam wrażenie, że pierwszy raz od dawna Platformie udało się rozegrać PiS bronią, której Grzegorz Schetyna dotychczas używał głównie w polityce wewnątrzpartyjnej – polityczną intrygą. A przecież Prawo i Sprawiedliwość nie jest w tej materii zielone.
Zaczęło się od tego, że tuż po wyborach prof. Grodzki zaszokował opinię publiczną, ogłaszając wszem i wobec, że obóz rządzący próbuje go skorumpować (politycznie, ale zawsze) posadą ministra zdrowia. Przyznam, że od początku kompletnie nie dawałem temu wiary, bo akurat ta posada w rządzie PiS to misja wręcz samobójcza. Ale Grodzki to w końcu lekarz, do tego ceniony, może rzeczywiście pisowscy macherzy liczyli, że blichtr i prestiż stanowiska go skusi...