Utworzenie krajowego systemu cyberbezpieczeństwa ma ułatwić walkę z przestępczością w internecie. Projekt wprowadzający system trafia właśnie do pierwszego czytania w Sejmie. Po co komu taki system? Powodów jest kilka. Po pierwsze, stale rosnąca liczba użytkowników internetu, i to nie tylko tych prywatnych, ale i przedsiębiorców. Po drugie, wykorzystywanie do przestępczej działalności wirusów i robaków internetowych. Chodzi o szkodliwe programy komputerowe, które bez wiedzy użytkowników mogą się rozprzestrzeniać na inne komputery, powodując niszczenie danych, czy umożliwiają dostęp do informacji poufnych. Kolejny powód: coraz częściej w przestępczej działalności używane są urządzenia mobilne.
Dzięki systemowi wiadomo będzie, kto odpowiada za bezpieczeństwo przetwarzanych informacji, koordynację, jak ścigać przestępców w sieci, jakie służby odpowiadają za konkretne naruszenia i jak poprawić skuteczność zwalczania m.in. oszustw przez internet, rozpowszechniania pornografii dziecięcej czy nielegalnego handlu lekami i anabolikami.
Na szeroko rozumianą cyberprzestępczość składają się trzy formy przestępczości: komputerowa, telekomunikacyjna i internetowa. W pierwszej obok popularnych oszustw coraz częściej pojawia się hacking komputerowy, tj. uzyskanie dostępu do sieci poprzez ominięcie zabezpieczeń, czy sabotaż, czyli zakłócanie działania systemu o istotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Wśród przestępstw telekomunikacyjnych coraz częściej zdarza się klonowanie numerów IMEI telefonów komórkowych czy kradzież impulsów.
W ostatniej, trzeciej grupie sprawcy mają najszersze pole działania – nielegalnego handlu lekami czy anabolikami czy też rozpowszechniania przez internet utworów muzycznych, filmów itp.