Zachodnie sankcje wobec Rosji po jej agresji wobec Ukrainy najmocniej widoczne są na półkach supermarketów, z których zniknęły zachodnie towary. Problemy przeżywają też te branże, które są uzależnione od zachodnich komponentów i surowców, jak np. branża dentystyczna. Jednak jest też branża, którą sankcje dotknęły, ale zaczyna już sobie z nimi radzić.
Rosyjskie sklepy erotyczne początkowo mocno odczuły zachodnie sankcje. Twórca sieci sklepów Pink Rabbit Maximilian Lapin w rozmowie ze stacją radiową „Goworit Moskwa” opowiadał, że boleśnie odczuwalne były wzrosty cen za dostawy z zagranicy, a także problemy z importem. Produktów z Europy Zachodniej nie da się też, jak mówił Lapin, łatwo zastąpić towarami sprowadzanymi z Chin, bo są one „opóźnione”. Niemożliwe stało się też zamawianie z USA, z uwagi na ryzyko, że towar nie dotrze. To przełożyło się na wzrost cen i… rozpoczęcie poszukiwań odpowiedników na rodzimym rynku.
– Skupiliśmy się na substytucji importu: własna produkcja wibratorów, zabawek intymnych, skórzanych fetyszy i akcesoriów BDSM, lubrykantów, olejków do masażu. Jakość nie jest gorsza, jeśli nie lepsza od światowych marek, a cena znacznie niższa – opowiadał Lapin moskiewskiemu radiu.
Czytaj więcej
Marka Lays zniknęła z półek rosyjskich sklepów. Na jej miejsce pojawiła się więc marka Layc.
Zdaniem Lapina zastąpienie importu krajowymi wyrobami to jedyna droga dla branży i większość importowanego asortymentu zostanie zastąpiona w „niedalekiej przyszłości” rodzimymi produktami.