Nawet dla dziennikarza zajmującego się branża handlową już od kilkunastu lat informacja o tym, że 2 lutego obchodzimy Dzień Handlowca była zaskoczeniem. Jednak trudno się dziwić dość powszechnej niewiedzy na temat tej okazji, skoro również dzisiaj obchodzony jest dzień mokradeł, a w najbliższych dniach czekają nas jeszcze obchody poświęcone Nutelli, Boba Marleya czy świstaka.
Święto handlowców nie wpisało się w kalendarzu na stałe, ponieważ przez lata Polski Ludowej jego termin był ruchomy – zawsze przypadało w pierwszą niedzielę po 29 stycznia.
Od lat jest to 2 lutego, ale święto i tak się nie upowszechniło. Jest też obchodzone w stosunkowo niewielkiej liczbie krajów, ale w innych terminach.
Sami handlowcy są zaskoczeni, że takowy dzień znalazł się w kalendarzu. - Nic nie wiemy o takich obchodach – przyznaje prezes jednej z czołowych sieci.
Biorąc pod uwagę skalę zatrudnienia w branży wydawałoby się, że ich praca powinna znaleźć większe społeczne uznanie. Tym bardziej, że chodzi o osoby naprawdę ciężko pracujące. Wyraźnie widać, gdy porówna się liczbę sklepów w Polsce z liczbą osób w nich zatrudnionych. Jak wynika z danych Eurostatu, przy porównywalnej liczbie placówek detalicznych we Francji w branży pracuje o 600 tys. osób więcej, a w Wielkiej Brytanii ponad dwukrotnie więcej. Częściowo wynika to z innej struktury handlu, w Polsce mniejszy jest udział dużych placówek w rynku, ale mimo wszystko skala różnic jest zaskakująca.